Nie ma wstydu, gdy zdajesz sobie sprawę, że niektóre wyzwania rodzicielskie sprawiają, że jesteś wyczerpany. Wiedza o tym, co nie działa, może pomóc Ci odkryć, co jest.
Studio Pepino de Mar / Stocksy UnitedJeśli życie COVID-19 czegoś mnie nauczyło, to tego, że są chwile, kiedy przebywanie z całą rodziną przez dłuższy czas będzie dla mnie trudne.
Oczywiście powiem, że ogólnie to ogromny przywilej móc być w domu i być bezpiecznym z rodziną, a ten nieoczekiwany „bonusowy” czas razem miał niezliczone pozytywne strony - ale też nie zawsze było to dla mnie łatwe jako rodzic.
Oto moja prawda: jestem zagorzałym introwertykiem. I nawet nie mam na myśli tego typu introwertyka, z którego wielu ludzi żartuje, i kiedy są „zaludniani”.
Chodzi mi o to, że jestem tak introwertyczny, że nie mogę funkcjonować bez przestoju na doładowanie.
To nie jest ładne, a im jestem starszy, tym bardziej uczę się akceptować tę prawdę o sobie.
Przez długi, długi czas wstydziłam się za to, beształam się za to, że nie jestem wystarczająco towarzyska. Już jako mała dziewczynka z determinacją podejmowałam noworoczne postanowienia, by „mówić więcej” i „być bardziej zabawnym”.
I właśnie wtedy, gdy w końcu zaakceptowałem, że potrzebuję dużo samotności i spokojnego czasu, aby się rozwijać, nastąpiło wyłączenie.
A z pięciorgiem dzieci i mężem, który obecnie również jest w domu, ten cenny samotny czas wyleciał przez okno. Po raz kolejny kusiło mnie, żeby pobić się za to, że jestem „złym” rodzicem i spróbować zmusić się do tego, żeby po prostu przejść przez to, bo kim miałem narzekać?
Ale kiedy to nie zadziałało i szybko się wypaliłem, zdecydowałem się zmienić taktykę.
Zamiast zmusić się do bycia kimś, kim nie byłam - i zdając sobie sprawę, że niektóre rzeczy po prostu wymknęły się spod kontroli - postanowiłam skupić się na niektórych ważnych dla mnie, jako introwertyków, elementach „wyzwalających”.
Pomyślałem, że jeśli mógłbym zawęzić dla mnie naprawdę wyczerpujące części dnia i spróbować przemyśleć kilka rozwiązań, może mógłbym pomóc sobie doładować się i wszyscy moglibyśmy lepiej funkcjonować jako rodzina.
Więc najpierw przeanalizowałem, co wyróżnia mnie jako rodzica. Według mnie są pewne pory dnia, obowiązki lub zachowania, w które moje dzieci zwykle angażują się, co całkowicie mnie wyczerpuje i trudno mi się od nich odskoczyć.
Oto, co zidentyfikowałem jako główne problemy - i jak postanowiłem sobie z nimi poradzić.
Problem: długie, wydłużone pory snu
Jest lato, moje dzieci się starzeją, a mój mąż jest nocnym markem z zupełnie innym „stylem” na dobranoc niż mój.
Chociaż byłbym bardzo szczęśliwy, mogąc wysłać moje dzieci do łóżka o 19:00, on jest zadowolony, pozwalając im spać do późna, aby mógł spędzać z nimi więcej czasu.
A kiedy w końcu chce ich położyć do łóżka, woli długie historie i pogawędki przed snem - co jest cudowne, ale sprawia, że czuję się jak absolutna gówno, ponieważ naprawdę, naprawdę chcę odpocząć na noc, wiesz, co ja. mówię?
Rozwiązanie: zamiast tego kładę się do łóżka
Na początku przerwy zmuszałem się do płynięcia z prądem późniejszym snem i zaciskałem zęby, dopóki rutyna przed snem nie mogła się skończyć. Ale ostatnio zdecydowałem, wiesz co? Jeśli mama musi zająć się na noc, mama może zająć się na noc.
Ilekroć mój mąż i ja jesteśmy na różnych stronach przed snem i jesteśmy gotowi do zrobienia na noc, po prostu modlę się wcześnie z dużymi dziećmi, całuję je na dobranoc i udaję się do własnego pokoju z dzieckiem. W ten sposób, kiedy mój mąż jest gotowy, aby zejść na dół, będzie mógł robić wszystko po swojemu.
A w międzyczasie mogę szczęśliwie położyć się spać lub poczytać książkę dla własnego odpoczynku.
Oczywiście nie zdarza się to każdego wieczoru, ale kiedy potrzebuję trochę więcej czasu, po prostu nauczyłem się dawać sobie pozwolenie na „wyrejestrowanie się”.
Problem: chaos w porze lunchu
Moje wyznanie: boję się przerwy obiadowej w moim domu.
Dlaczego? Ponieważ przychodzę w porze lunchu, zwykle ledwo skończyłem sprzątać śniadanie, jestem wyczerpany, wszystkie moje dzieci chcą 50000 różnych rzeczy na lunch, dziecko jest zepsute i gotowe do drzemki, a dźwięk moich dzieci przeżuwa jak dzikie zwierzęta. wręcz przeciwnie do apetycznego.
Kiedy kończy się lunch, zwykle mam wrażenie, że stoczyłem bitwę i boję się reszty dnia.
Rozwiązanie: uprość
Nie ma łatwego sposobu na obejście tego problemu, więc skupiam się na robieniu tego, co w mojej mocy.
Staram się, aby lunch był jak najprostszy z kanapkami, szybkim makaronem lub „tacami z przekąskami”. A jeśli dziecku nie podoba się to, co jest prezentowane, może zrobić sobie lunch. Gotowy.
Wprowadziłam też zasadę, że każde dziecko - nawet 5-latek - ma do wykonania jedną robotę po posiłku, co znacznie ułatwia sprzątanie. Jedno dziecko zmywa naczynia, drugie robi podłogi, drugie liczy, a drugie przełącza pranie.
Wszystkie są w pełni sprawne i razem możemy to wszystko zrobić w ciągu kilku minut - a nie godzin, które zajmują mi samotna opieka nad dzieckiem i sprzątanie.
I wreszcie, może to zabrzmieć dziwnie, ale zrezygnowałem z próbowania samemu jeść lunchu z dziećmi. Dużo łatwiej jest je nakarmić, uspokoić dziecko, wysłać duże dzieci do zabawy, a potem wrócić na własny obiad w spokojniejszym otoczeniu.
Problem: hałas, hałas, hałas
Obecnie w naszym domu są 4 duże dzieci, 1 dziecko, 1 mąż, a dzięki burzy gradowej w stylu apokalipsy kilka miesięcy temu całe załogi mężczyzn ponownie pokrywają dach i dachówkę. (Chwała ręce za ubezpieczenie, powiem ci co.)
Jeśli wcześniej myślałem, że w naszym domu jest głośno, to teraz to czyste szaleństwo.
Istnieje ciągły hałas i aktywność, a dla mnie może to szybko stać się zbyt duże i sprawić, że poczuję się trochę zepsuty.
Rozwiązanie: AirPods
Długo opierałem się kupowaniu AirPods, bo odmówiłem kupienia dla siebie czegoś tak frywolnego. Ale kiedy pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że faktycznie mogę dostać AirPods w moim zamówieniu w sklepie spożywczym (co?), Wykonałem skok.
I chociaż nadal czuję się zawstydzony, że wydałem tyle pieniędzy na coś, co uważałem za niepotrzebne dla siebie, muszę przyznać, że przydały się w tych momentach (lub dniach), kiedy mam wrażenie, że tonę w hałasie wokół mnie. Mogę po prostu wskoczyć do jednego lub dwóch słuchawek AirPod i uzyskać chwilę wytchnienia od otaczającego mnie świata.
Zanurzę się w podcast lub po prostu puszczę muzykę oceanu i dostanę trochę uspokajających wibracji - a wszystko to bez wiedzy dzieci.
Dodatkowo sprawili, że praca w domu jest znacznie wygodniejsza, ponieważ mogę z łatwością wskakiwać na połączenia konferencyjne, gdy zmieniam pieluchę dziecka lub poruszam się po kuchni, przygotowując prosty lunch, podczas gdy rozmawiam przez telefon.
Problem: Nie ma czasu dla siebie, nigdy
Teraz, kiedy jesteśmy - ile miesięcy? lat? - w tym wszystkim zaczęło mnie uderzać, jak bardzo tęsknię za prawdziwym samotnym czasem. Nie tylko chwile samotności czy ostateczny spokój po tym, jak wszystkie dzieci poszły spać (bo nie oszukujmy się: ktoś się budzi, to nieuniknione), ale prawdziwy, błogi, niezakłócony czas samotności.
Nie ma dla mnie nic bardziej regenerującego i bardzo mi tego brakowało.
Zacząłem fantazjować o ucieczce do hotelu, gdy tylko zniosą się ograniczenia dotyczące wyłączeń, i nieraz rozważałem jazdę godzinę w jedną stronę na plażę, aby po prostu siedzieć w samochodzie w ciszy.
Kiedy zdałem sobie sprawę, ile czasu tracę na myślenie o samotności, zdecydowałem, że coś trzeba zrobić.
Rozwiązanie: budzenie o 5 rano
Przyznaję, że nie jest to idealne ani możliwe dla wszystkich rodziców. I walczyłem z tym moim dzieckiem, kiedy zaczynałem, ponieważ podczas gdy ona wcześniej wstawała o 7 rano, w momencie, gdy zacząłem wstawać wcześniej, ona też to zrobiła.
Więc trochę czasu zajęło mi przystosowanie się i trochę pracy z moim mężem (który teraz uspokoi ją dla mnie, jeśli wstanie wcześnie), ale ośmielę się powiedzieć, że jesteśmy teraz w pewnym rutynie.
Dzięki mojemu rozwiązaniu nr 1 polegającemu na pozwoleniu sobie na wczesne pójście do łóżka, jeśli zajdzie taka potrzeba, odkryłem, że wstawanie o 5 rano przywraca mi ten sam czas, którego tak bardzo tęskniłem.
Kręcę się po domu, ciesząc się wschodem słońca i pijąc moją pierwszą błogą filiżankę kawy, a następnie loguję się do pracy na kilka godzin, zanim dzieci się obudzą.
I nazwij mnie oficjalnie starą osobą, ale ja wariuję miłość mój nowy samotny czas rano. Przez resztę dnia jestem lepszą, spokojniejszą mamą, a rezygnowanie z codziennych zadań w pracy - zamiast walczyć o wykonanie pracy przez cały dzień z dziećmi - też robi ogromną różnicę.
Prawda jest taka, że nie ma obecnie łatwego rozwiązania dla każdego introwertycznego rodzica, który jest w domu z dziećmi, a może też z partnerami, i nie ma jednego prostego rozwiązania dla rodzicielstwa w ogóle.
Jednak dla mnie uczę się, że udawanie, że nic mi nie jest, nie pomaga.
Jestem introwertykiem i tęsknię za samotnym czasem - te prawdy nie czynią mnie złą mamą. Ale walcząc z tym, co ja zrobił potrzeba uczyniła mnie złym rodzicem, ponieważ byłem wyczerpany, wypalony i nie byłam dobrą wersją siebie.
Nie mogę wszystkiego zmienić i nie mogę wszystkiego kontrolować, ale dokładne przyjrzenie się niektórym z największych codziennych wyzwań w moim życiu - i wypracowanie jakiegoś rozwiązania, które je zmniejszy - pomogło mi poczuć się trochę lepiej wyśrodkowany ponownie.
I kto wie? Może któregoś dnia stracę cały ten hałas, chaos i dzieciaki pod stopami.
Może.
Chaunie Brusie jest pielęgniarką porodową, która została pisarką i świeżo upieczoną pięcioletnią mamą. Pisze o wszystkim, od finansów po zdrowie, po to, jak przetrwać te wczesne dni rodzicielstwa, kiedy wszystko, co możesz zrobić, to pomyśleć o całym śnie, którego nie śpisz. Śledź ją tutaj.