Dzięki COVID-19 i odwołanym zajęciom porodowym wszystkie moje przygotowania do porodu były zrób to sam.
Dowiedziałem się, że jestem w ciąży zaledwie 2 tygodnie po moim mężu i przeprowadziłem się z Kalifornii do Nowego Jorku. Byłem podekscytowany - a także przerażony.
Jak mogłem przygotować się na noworodka, skoro nawet nie skończyłem rozpakowywać walizki, nie wymyśliłem, jak doładować moją kartę MetroCard lub nie zdecydowałem, które miejsce na bajgle jest „dobrym miejscem na bajgle” w mojej okolicy?
Co gorsza, mój mąż i ja nie mieliśmy żadnego doświadczenia z dziećmi. Żadne z nas nie miało młodszego rodzeństwa, ani nie zajmowaliśmy się dziećmi z sąsiedztwa. Kilku naszych przyjaciół i krewnych zaczęło rodzić dzieci kilka lat temu, ale poza tym, że dowiedziałem się, że wydmuchiwanie pieluch to „rzecz” z historii kuzyna na Instagramie, nie miałem o tym pojęcia.
Chciałem wszystkich wskazówek
Wiedziałem, że muszę szybko nadrobić zaległości, więc zapisałem się na wszystkie najlepsze i najwyżej oceniane zajęcia na Yelp w Nowym Jorku: pięciogwiazdkowe zajęcia „Baby 101” tutaj, poradnik RKO dla niemowląt prowadzony w szpitalu, mała lekcja Lamaze na wierzchu, a nawet jakieś seminarium z narodzin bez narkotyków New Age, o którym - bądźmy szczerzy - wiedziałem, że prawdopodobnie zapomnę, kiedy zaproponowano mi znieczulenie zewnątrzoponowe.
Mimo to chciałem nauczyć się wszystkiego, co mogłem i nie bez powodu. Według badania 318 kobiet z 2020 r. Udział w zajęciach rodzenia wiązał się z prawie trzykrotnie wyższym prawdopodobieństwem udanego porodu drogami natury.
Wyobraziłam sobie, jak czołgam się do szpitala w wieku 40 tygodni, grzechotając jakiś żargon lekarza w stylu „Chirurdzy” o tym, jak zostało ułożone dziecko i ile CC czegoś potrzebuję, zanim wypchnę tego arbuza z mojego hoo-ha jak mistrz.
Ale nie chodziło tylko o to, że chciałem być ekspertem od dzieci. Wiedziałem, że przyjęcie na te zajęcia nastąpi wraz z bezpłatną garstką nowych rodziców, próbujących dowiedzieć się, jak mieć dziecko w mieście.
Pomyślałem, że skorzystam z okazji, aby znaleźć moją fajną grupę mam z Nowego Jorku: mój zespół kobiet, aby zamienić rekomendacje marek pieluch i porozmawiać o wózkach. Byłybyśmy jak panie z „Sex and the City”, tyle tylko, że trochę więcej rozmawiałybyśmy o naszych sutkach.
Następnie, na początku mojego drugiego trymestru, zaledwie kilka tygodni przed pierwszym z moich zajęć w menu delikatesów, COVID-19 uderzył w Nowy Jork. Zaczęliśmy z mężem pracować w domu, odwołałam nasz miesiąc dziecka i otrzymywałam telefony, jeden po drugim, że wszystkie moje najbliższe kursy zostały odwołane.
Poza kilkoma wizytami telefonicznymi w mojej położniczej GYN i kilkoma niezbędnymi osobistymi wizytami (na badanie anatomiczne i badanie glukozy), byłem sam.
Jasne, mógłbym zadzwonić do mamy po radę, ale jej jedyna historia narodzin była niewyraźna po 29 długich latach. Zadzwoniłem do moich kilku przyjaciół, którzy wrócili do domu, którzy mieli dzieci, ale głównie usłyszałem: „Masz takie szczęście, że nie urodziłaś dziecka przed zamknięciem”, zanim wrócili do swojej edukacji domowej wywołanej COVID-19.
Nie mając innych opcji, zwróciłem się do YouTube.
Zrobiłam własną edukację porodową
Nigdy nie myślałem, że będę jednym z tych majsterkowiczów YouTube, ale najwyraźniej jeśli chodzi o posiadanie dziecka, nie byłem lepszy od tych, którzy próbują budować własne werandy. Mimo to, połknąłem te filmy jak małe dziecko z Cheerios.
Może wszystkie mamusie vlogerki i fajni rodzice YouTube nie są licencjonowanymi ekspertami. Ale szybko uzależniłem się od kanału Jessiki Hover, który był pełen wskazówek dla noworodków. Wiele się nauczyłem z książki RnB Fam „Opieka poporodowa: rzeczy, których nikt ci nie powiedział! My TMI Experience ”. Znalazłem nawet prawdziwe (przed koronawirusem) osobiste zajęcia z porodu, które ktoś musiał sfilmować swoim telefonem.
Każdego ranka przed pracą siadałam przy drinku owocowym, który nauczyłam się robić w „5 zdrowych koktajlach ciążowych” i gubiłam się w YouTube. Zacząłem od czegoś prostego, np. „10 wskazówek dla kobiet w ciąży”, a potem klikam film, na przykład „JAK UNIKAĆ CELLULITU I ROZSTĘPÓW W CIĄŻY”.
W końcu po prostu pozwoliłam filmom toczyć się w to, co „będzie następne”, pozwalając, aby wiedza dziecka obmyła mnie jak wszystkie prysznice, które mi powiedziano (od różnych mam z YouTube), że nie będę miała czasu, aby wziąć, gdy dziecko się urodzi .
Widziałam poród przez pochwę, który sprawił, że chciałam przejść przez cesarskie cięcie, a potem oglądałam cesarskie cięcie, które sprawiło, że chciałam mieć poród przez pochwę.
Poznałam rozstępy, smoczki i kupki poporodowe. Dowiedziałem się o skarpetkach kompresyjnych i kremach na sutki oraz o tym, jak używać przyssawki.
W końcu zacząłem czuć, że ci rodzice z YouTube byli moimi przyjaciółmi: śmiałem się z ich żartów i zwracałem się do nich po imieniu.
„Aspyn Ovard mówi, że potrzebujemy dziecięcego aparatu” - powiedziałam do męża pewnej nocy, kiedy robiliśmy zakupy online w poszukiwaniu dziecięcych akcesoriów.
Spojrzał znad ekranu. "WHO?"
Jasne, może wolałabym grupę mam innych dziewczyn, które poznałam na zajęciach rodzenia - prawdziwych przyjaciółek, które słyszały, jak sapię, kiedy rozmawiają o ich nacięciu krocza. Bardzo chciałbym nawiązać kontakt z fizycznymi ludźmi, których mógłbym zaprosić na jakieś uroczyste drinki po urodzeniu.
Ale przynajmniej moja dobra przyjaciółka YouTube zawsze tam była, gotowa z krótką reklamą, a potem odpowiedzią na moje pytanie - czy chodzi o to, ile biustonoszy ciążowych kupić, czy do jakiego balsamu do brzucha zamówić.
W końcu zacząłem pomijać niektóre „następne” filmy, ponieważ nauczyłem się już wszystkich „Najważniejszych rzeczy, które musisz wiedzieć o ciąży”, które wymieniał ten konkretny YouTuber. Albo dlatego, że już zdecydowałam, że będę używać pieluch innej marki niż ta, którą polecał ten vlogger.
Pominąłem nawet jeden film, ponieważ nie podobała mi się technika przewijania, którą przeklinał jeden tata. Nie miałam jeszcze dziecka, ale miałam już ulubiony sposób na owinięcie.
Znajdę swoich ludzi… w końcu
W miarę jak mijały tygodnie, a ja pomijałem coraz więcej filmów, próbując znaleźć „Ważne rzeczy, których nie mówią o noworodkach”, o których w rzeczywistości jeszcze mi nie powiedziano, zdałem sobie sprawę, że uczę się więcej, niż myślałem Ja bym.
Może nie trafiłam do zwartej grupy mam, o której myślałam, że będę musiała wspierać mnie w Nowym Jorku, ale przynajmniej YouTube dał mi wiedzę, której potrzebowałam.
Obecnie jestem głęboko w trzecim trymestrze. Jestem zmęczona, duża, ale czuję się tak gotowa, jak każdy może się czuć przed urodzeniem pierwszego dziecka.
Jestem zajęty pakowaniem torby do szpitala w sposób, w jaki mi powiedziano w „CO NAPRAWDĘ WYKORZYSTAŁEM Z TORBY SZPITALNEJ 2020” i dekoruję swój pokój dziecięcy różowym dywanikiem, takim jak ten, który widziałem w „BABY GIRL POKOJU PRZEDSZKOLA” !! ”
Może kurs rodzenia złożony z filmów w YouTube nie jest najbardziej oficjalną edukacją, ale jak na razie działa.
Kilka miesięcy od teraz, kiedy nie musimy tak uważać na fizyczny dystans, kiedy mogę zabrać moje dziecko do parku, jogi z mamą lub do sklepu z bajgielami, w końcu zdecydowałem, że jest to „dobre” jeden w mojej okolicy, może porozmawiam tam z innymi rodzicami.
Lubię myśleć, że być może ci rodzice obejrzeli te same filmy na YouTube, co ja. Może połączymy więź na naszych niekonwencjonalnych zajęciach dla rodziców. I może w końcu zdobędę społeczność, której chciałem.
Chcesz być na bieżąco z dodatkowymi informacjami dotyczącymi ciąży dostosowanymi do terminu porodu? Zapisz się do naszego newslettera Spodziewam się.
Jillian Pretzel opowiada o rodzicielstwie, związkach i zdrowiu. Mieszka w Nowym Jorku, gdzie pisze, je za dużo pizzy i próbuje swoich sił w macierzyństwie. Śledź ją na Twitterze.