Kiedy piętnujemy uzależnienie, nikt nie wygrywa.
Kiedy byłem świeżo trzeźwy, powiedziałem przyjacielowi (który mieszkał w całym kraju i co prawda nie widział najgorszego mojego picia), że już nie piję alkoholu.
"Tak, ale nadal możesz wypić kieliszek wina od czasu do czasu, prawda?" odpowiedziała. „To nie tak, że jesteś nałogowiec.”
Po dłuższej dyskusji stało się jasne, że jej koncepcja „uzależnionej” nie była kimś takim jak ja: dwudziestokilkuletnią osobą, która ukończyła college, dostała dobrą pracę i wydawała się trzymać razem swoje życie.
Chociaż to wyobrażenie było bardzo dalekie od mojej rzeczywistości, jest wielu ludzi, którzy borykają się z zaburzeniami używania substancji i uzależnieniami, którzy nie pasują do stereotypu „miejskiego pijaka”, który wcześniej błąkał się po ulicach z plastikowym galonowym dzbankiem taniej wódki. omdlenie w miejscu oczywistym i niewłaściwym.
Jednym z powodów, dla których stał się stereotypowy obraz uzależnienia, jest to, jak społecznie mówiliśmy o uzależnieniu od tak dawna.
To, jak rozmawiamy o uzależnieniach i używaniu substancji.
Wpływa na nasze rozumienie tych warunków i to, jak postrzegamy ludzi, którzy je mają.
Język taki jak „ćpunie” i „pijacy” nie tylko kojarzy się z pewnym rodzajem skrajności, który nie dotyczy wszystkich osób cierpiących na zaburzenia związane z zażywaniem substancji psychoaktywnych, ale jest również piętnujący.
Dlatego w 2017 roku Associated Press zaleciła wyeliminowanie niektórych słów na ten temat i zastąpienie ich bardziej trafnymi, mniej piętnującymi.
Wśród mniej dyskutowanych, ale równie ważnych zmian jest użycie słowa „czysty”.
To jest ten, który często można usłyszeć od ludzi w okresie rekonwalescencji, którzy mówią o sobie („Zanim się oczyszczę”, ktoś mógłby powiedzieć na spotkaniu regeneracyjnym) lub o kimś innym („Mój przyjaciel był czysty od 5 lat”).
Może się to wydawać nieszkodliwym doborem słów; jeśli pozytywny wynik testu na obecność narkotyków jest „brudny”, a negatywny wynik testu na obecność narkotyków jest „czysty”, dlaczego nie może to samo dotyczyć osoby używającej narkotyków? (Uwaga dodatkowa: nie jest też dobrze nazywać testów narkotykowych jako brudnych lub czystych. Trzymajmy się pozytywnych lub negatywnych, dobrze?)
Chociaż wiele osób, które używają słowa „czysty” w tym kontekście, niekoniecznie odnosiłoby się do osoby używającej narkotyków jako brudnej, taka jest implikacja z natury.
A użycie słowa „brudny” ma niezwykle piętnujące skutki, zwłaszcza w kontekście medycznym.
Jest to szczególnie szkodliwe w przypadku kobiet i chorób przenoszonych drogą płciową (STI). Nazywanie kobiety, która ma chorobę przenoszoną drogą płciową „brudną”, jest podobne do zawstydzania dziwki, nazywania kogoś „mniejszym niż” ze względu na jego życie seksualne.
Ale moim głównym argumentem za słowem „czysty”, szczególnie w kręgach zdrowienia, jest to, że sugeruje ono rodzaj testu czystości na trzeźwość.
Innymi słowy, aby ktoś był trzeźwy, jego krew musi być wolna od narkotyków, których można by nadużyć.
Ale to nierealistyczny standard, który wielu ludzi (w tym ja) jest skazanych na porażkę.
To, co może być medycznie niezbędną pigułką przeciwlękową dla jednej osoby w trakcie rekonwalescencji, może być lekiem, który jest rutynowo nadużywany przez inną. Leki, które mają kluczowe znaczenie dla funkcjonowania osób z ADHD, mogą być tym samym, które powoduje powrót innej osoby na odwyk.
Wielu z nas w trakcie rekonwalescencji polega na lekach, które utrzymują nas w trzeźwości. Jeśli odczuwasz osłabiający lęk, ale nie możesz zażyć pigułki przeciwlękowej, alkohol (lub inny lek) jest jeszcze bardziej atrakcyjny.
Jednak zbyt często osoby w trakcie rekonwalescencji czują, że muszą przejść „czysty” test czystości. Wszystko to jednak powoduje wykluczenie ludzi z miejsc pooperacyjnych i wywołanie wstydu z powodu przyjmowania leków ratujących życie.
Zaburzenia związane z używaniem substancji psychoaktywnych nie ujawniają się u każdego w ten sam sposób, więc wiele terminów, których używamy, jest z konieczności subiektywnych.
Ale słowa takie jak „czysty” (i zdecydowanie „brudny”) nie pozostawiają miejsca na niuanse.
Nie wspominając o tym, że są piętnujące.
Jestem głęboko przekonany, że kiedy mówimy o kimś innym, ludzie powinni w 100 procentach trzymać się wytycznych Associated Press. Jestem trochę bardziej skonfliktowany, gdy ludzie chcą odnosić się do siebie za pomocą tych terminów.
Ogólnie rzecz biorąc, jestem dość zdecydowanym zwolennikiem tego, by ludzie mogli nazywać siebie tak, jak uważają za najbardziej odpowiednie.
Na przykład nazywam siebie alkoholikiem cały czas ponieważ a) wiem, że jestem jeden i b) jest to dla mnie osobiste przypomnienie, że nie ma dla mnie miejsca na luz, jeśli chodzi o alkohol.
To nie było coś, czego przez jakiś czas nadużywałem. To substancja, od której byłem całkowicie i totalnie uzależniony.
Tak więc, jeśli jesteś w trakcie rekonwalescencji i nazywanie siebie czystym jest ważną częścią twojego powrotu do zdrowia, zrób to.
Ale jeśli tak nie jest - a to tylko przydatny skrót - rozważ alternatywę.
Trzeźwość, brak narkotyków, substancji odurzających i abstynencji przychodzą na myśl jako słowa, które mogą być odpowiednimi zamiennikami, z których żadne nie ma stygmatyzujących konotacji.
I proszę, nie używaj go w odniesieniu do kogoś innego. Zamiast tego trzymaj się neutralnych alternatyw, chyba że powiedzą ci inaczej.
Słowa naprawdę mają znaczenie. W społeczności, która już walczy ze wstydem, osądem, a nawet wrogością, tym ważniejsze jest, abyśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, aby raz na zawsze przełamać piętno.
Jeśli interesuje Cię niestygmatyzujący język używania substancji i / lub zmienione wytyczne Associated Press, skorzystaj z poniższych linków:
- Słowa, których używamy materii: zmniejszanie stygmatyzacji poprzez język od National Alliance of Advocates for Buprenorfine Treatment
- Zwracanie uwagi na dobór słów podczas pisania o uzależnieniu w raportach Niemana
- AP uczy się mówić o uzależnieniu. Czy inne media podążą za nimi? z Undark
Katie MacBride jest niezależną pisarką i współpracownikiem redaktora Anxy Magazine. Jej prace można znaleźć między innymi w Rolling Stone i Daily Beast. Większość zeszłego roku spędziła pracując nad filmem dokumentalnym o marihuanie do stosowania w pediatrii. Obecnie spędza zbyt dużo czasu na Twitterze, gdzie możesz ją śledzić na @msmacb.