„Czy pochodzę z miejsca poczucia własnej wartości lub zdrady?”
Po napisaniu o reakcji na traumę znanej jako „płaczliwość” otrzymałem tak wiele wiadomości i e-maili od czytelników, zadających mi dokładnie to samo pytanie: „Jak mam przestać?“
Musiałem naprawdę przez chwilę siedzieć z tym pytaniem. Ponieważ, szczerze mówiąc, sam nadal jestem bardzo w tym procesie.
Podsumowując, fawning odnosi się do reakcji na traumę, w której osoba powraca do zadowalania ludzi, aby rozproszyć konflikt i przywrócić poczucie bezpieczeństwa.
Po raz pierwszy został wymyślony przez Pete'a Walkera, który wspaniale napisał o tym mechanizmie w swojej książce „Complex PTSD: From Surviving to Thriving”.
„Typy płowe szukają bezpieczeństwa, łącząc się z życzeniami, potrzebami i wymaganiami innych. Zachowują się tak, jakby nieświadomie wierzyli, że ceną przyjęcia do jakiegokolwiek związku jest utrata wszystkich ich potrzeb, praw, preferencji i granic ”.
–Pete Walker, „The 4Fs: A Trauma Typology in Complex Trauma”
Walker mówi, że ostatecznie prowadzi to do śmierci indywidualnej jaźni. Kiedy kompulsywnie odzwierciedlamy to, czego inni od nas oczekują i chcą, odrywamy się od naszego poczucia tożsamości, naszych potrzeb i pragnień… nawet naszych własnych ciał.
To ma sens, że chcielibyśmy odzyskać życie dzięki temu mechanizmowi obronnemu, który ostatecznie nas osłabia.
I? Należy również pamiętać, że wyleczenie z wszelkiego rodzaju urazów jest procesem trwającym całe życie i to indywidualnym.
Jeśli chodzi o nasze mechanizmy radzenia sobie, zasadniczo prosimy nasze mózgi, aby czuły się komfortowo, rezygnując z czegoś, co zapewniło nam bezpieczeństwo! To może być naprawdę destabilizujący proces, dlatego powinniśmy się nim zająć.
Zawsze chętnie dzielę się tym, czego się nauczyłem, z zastrzeżeniem, że uzdrawiająca podróż każdego będzie wyjątkowa. Ale jeśli utkniesz i nie jesteś pewien, jak odeprzeć swoje słabsze tendencje, mam nadzieję, że da ci to trochę więcej wskazówek.
1. Stworzyłem system wsparcia oparty na traumie
Trauma rzadko zdarza się w próżni - zwykle dzieje się to w relacji z innymi. Oznacza to, że znaczna część uzdrawiania odbywa się również w bezpiecznych, wspierających relacjach.
Mam psychoterapeutę, psychiatrę i specjalistę od pracy z ciałem, którzy specjalizują się w pracy z klientami z PTSD. Jednak nie każdy ma środki, aby uzyskać dostęp do tego rodzaju wsparcia.
Zamiast tego możesz poszukać duchowego mentora lub społeczności, znaleźć lokalną grupę wsparcia lub znaleźć bezpiecznego partnera lub ukochaną osobę, z którą możesz skorzystać ze wspólnego poradnictwa. Uważam również, że aplikacja Shine do samoopieki jest doskonałym źródłem afirmacji, społeczności i samokształcenia w tym procesie.
Gdziekolwiek je znajdziesz, bezpieczne połączenie - zwłaszcza osobiste - jest kluczowym elementem układanki, kiedy leczymy się z traumy związanej z relacjami.
2. Ćwiczyłem siedzenie ze złością i rozczarowaniem innych
Moim domyślnym ustawieniem jest założenie, że kiedy inni są źli lub rozczarowani mną, musiałem zrobić coś złego… a moim zadaniem jest to naprawić.
Wtedy zadziałał mój mechanizm oszukiwania - natychmiast przyjmuję za dobrą monetę postrzeganie mnie przez kogoś innego, nie zwalniając z pytaniem, czy rzutują na mnie coś, co po prostu nie było dokładne lub prawdziwe.
Kiedy ktoś opowiada o moim doświadczeniu lub o tym, kim myślą, że jestem, nauczyłem się zwalniać, brać głęboki oddech i po prostu zauważać, co się dzieje.
To często oznacza siedzenie z kimś, kto jest na mnie zły lub zdenerwowany, i nie spieszy się, by go uspokoić. (W klimacie kulturowym, w którym publiczne wezwania mogą zniknąć w ciągu jednej godziny, może to być szczególnie trudne - ale bardzo ważny.)
Czasami oznacza to zadawanie większej liczby pytań, zanim zacznę przepraszać. Czasami oznacza to odejście od rozmowy, aby dać sobie przestrzeń, której potrzebuję, aby skontaktować się z własnymi uczuciami i zastanowić się, czy informacja lub źródło wydają się godne zaufania. Mogę nawet skontaktować się z innymi, którym ufam, aby zapoznać się z tą sytuacją.
A jeśli nie wytrzyma wody? Cóż, jak mówią dzieciaki, niektórzy będą po prostu musieli bądź wściekły.
Kiedy ludzie cierpią, mogą głęboko zainwestować w historie, które sobie opowiadają - ale to, co przełożyli na ciebie lub twoje doświadczenie, nie jest twoją odpowiedzialnością.
Nie wszystko, co ludzie o tobie mówią, jest prawdą, nawet jeśli pochodzi od kogoś, kogo szanujesz, a nawet jeśli tak jest naprawdę, naprawdę pewni siebie, kiedy to mówią.
Nauczenie się odpuszczania tego, nawet jeśli oznacza to, że są ludzie, którzy po prostu mnie nie lubią z jakiegokolwiek powodu, bardzo mi pomogło.
3. Poznałem moje osobiste wartości
Wiele lat temu, gdybyś zapytał mnie, jakie są moje osobiste wartości, zacząłbym mówić o ideologiach, z którymi się zgadzam.
I chociaż nadal dbam o sprawiedliwość społeczną i feminizm… na własnej skórze nauczyłem się, że ludzie mogą mówić tym samym językiem, ale wciąż ćwiczą bardzo różne wartości, nawet jeśli wyznają te same przekonania.
Jednak ostatnio znacznie lepiej poznałem moje wartości - i pomogło mi to skontaktować się z tym, kim naprawdę jestem i komu mogę zaufać.
Dla mnie oznacza to ciągłe trzymanie się człowieczeństwa innych. Oznacza mówienie z serca i szanowanie mojego autentycznego głosu. A to oznacza zarówno posiadanie mojego gówna i trzymanie linii, gdy ktoś nie pracuje nad swoimi.
Moje przekonania mogą dyktować, jaki powinien być świat, ale moje wartości decydują o tym, jak pokazuję się w świecie takim, jakim jest, zarówno dla siebie, jak i dla innych.
To pozwala mi sprawdzić, kiedy pojawia się konflikt, dzięki czemu mogę określić, czy zgadzam się z własnymi wartościami i czy osoby, z którymi jestem w związku, również się tam spotykają.
Czy teraz się łaję?
Kilka pytań, które należy sobie zadać podczas konfliktu:
- Czy stanowisko, które przyjmuję, i moja reakcja na tę osobę są zgodne z moimi wartościami?
- Czy głęboko szanuję człowieczeństwo osoby stojącej przede mną (będąc widzianym i trzymanym w moim człowieczeństwie)?
- Czy mówię z głębi serca?
- Czy jestem autentyczny - czy też przepraszam, że nie mam na myśli, lub nie uspokajam kogoś przez wzgląd na to?
- Czy biorę odpowiedzialność za to, jak się pokazuję, nie obciążając się tym, czego nie mam do trzymania?
- Czy chcę szybko zakończyć tę rozmowę, aby uniknąć dyskomfortu, czy też przejść do wspólnej płaszczyzny, która wspiera nas oboje, nawet jeśli po drodze będę musiał znosić pewien dyskomfort?
Zanim powrócę do łakomstwa, próbuję się uziemić i zadaję sobie pytanie, czy wyprowadzam się z miejsca poczucia własnej wartości, a nie samo-zdrady, i czy osoba, z którą się spotykam, jest w stanie spotkać się ze mną w tej chwili .
Pomogło mi to mniej skupić się na uszczęśliwianiu innych, a zamiast tego przesunąć w kierunku szanowania i szanowania siebie… i poczucia bezpieczeństwa, kiedy podejmę decyzję o odejściu.
4. Zacząłem zwracać baczną uwagę na to, jak ludzie komunikują swoje potrzeby
Ten jest ważny. Jestem kimś, kto jest zaprogramowany, aby spróbować zaspokoić potrzeby ludzi, na których mi zależy, bez naprawdę przesłuchiwania, w jaki sposób decydują się wyrazić mi te potrzeby.
Granice, prośby i oczekiwania bardzo się od siebie różnią - i mogą nam wiele powiedzieć o tym, jak ktoś się do nas odnosi.
Granicą jest nazwanie tego, co możemy, a czego nie możemy zrobić dla innych ludzi (np. „Nie będę w stanie z tobą rozmawiać, jeśli zadzwonisz do mnie, gdy jesteś pijany”), podczas gdy prośba to prośba o zrobienie czegoś dla nas („Czy możesz przestać do mnie dzwonić, kiedy jesteś nietrzeźwy?”).
Ale oczekiwanie lub żądanie różni się tym, że jest próbą narzucenia komuś zachowania („Nie chcę, żebyś pił, kiedy wychodzisz ze znajomymi”). To czerwona flaga, nad którą ciężko pracuję, aby to zauważyć i od której się zdystansować.
Tak jak mówiłem w poprzednim artykule o kontrolerach i zadowalających ludziach, tak ważna jest ochrona naszej autonomii - czasami to, co ludzie nazywają „granicą”, jest w rzeczywistości tylko próbą kontrolowania naszego zachowania.
Świadomość różnicy pomogła mi zdecydować, kiedy mogę, a kiedy nie mogę uszanować tego, o co ktoś mnie prosi, i uważać na ludzi, którzy traktują swoje potrzeby jako oczekiwania, które uniemożliwiają mi wybór.
5. Dałem sobie pełne pozwolenie na odczuwanie i nazywanie swoich uczuć
Spędziłem dużo czasu odrętwiały emocjonalnie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zawsze zakładałem, że bycie odrętwiałym emocjonalnie oznacza, że nic nie czuję - a jako ktoś, kto czuł się bardzo emocjonalnie, w ogóle nie wydawało mi się to prawdziwe.
Dopiero kiedy byłem na leczeniu zaburzeń odżywiania, klinicysta wyjaśnił mi, że odrętwienie emocjonalne nie jest brakiem emocji - to niezdolność do precyzyjnego zidentyfikowania, odniesienia się do nich, nadania im znaczenia i poruszania się przez emocje, które mamy. .
Innymi słowy, jesteśmy znieczuleni na pełen wachlarz emocji i to, co nam mówią. W moim przypadku do tej pory byłem przekonany, że mam tylko trzy emocje: przygnębienie, zestresowanie lub dobre.
Uważam, że wiele osób, które płochą, musiało do pewnego stopnia zamknąć swoją emocjonalną rzeczywistość - ponieważ dowiadujemy się, że jedynymi emocjami, które mają znaczenie dla naszego przetrwania, są emocje ludzi wokół nas.
Spędziłem wiele lat zmagając się z zaburzeniami odżywiania i nałogiem, w nieudanej próbie utrzymania się w izolacji i odrętwieniu. Stałem się pracoholikiem i obsesyjnie oddałem się pomaganiu innym. Całe moje życie kręciło się wokół uszczęśliwiania innych.
Zanim zacząłem leczenie, mój terapeuta zauważył, że tak bardzo martwię się o wszystkich innych, że zapomniałem, jak dbać o siebie. I miała rację - poruszałem się przez moje życie, przyswajając sobie ideę, że nie mam żadnego znaczenia.
Duża część mojego uzdrowienia polegała na odzyskaniu kontaktu z moimi emocjami, potrzebami, pragnieniami i osobistymi granicami - oraz nauce ich nazywania.
Oznaczało to uwolnienie starych mechanizmów radzenia sobie, które pozwoliły mi „znieczulić”. Musiałem też ćwiczyć nazywanie nie tylko tego, co ja myśleć w dowolnym momencie, ale dając głos temu, co ja czuć, czy wydaje się to racjonalne, czy nie.
Musiałem radykalnie i bezwarunkowo zweryfikować moje emocjonalne doświadczenia, podchodząc do nich z ciekawością i troską, a nie krytyką.
I wtedy? Dzielę się tymi uczuciami z innymi, nawet jeśli prowadzi to do niewygodnych rozmów lub niezręcznych chwil. Uczucia mają być odczuwane, a jeśli nadal próbujemy ugasić własne emocje, aktywnie walczymy i zaprzeczamy temu, co czyni nas ludźmi.
I to ostatecznie robi z nami płacz - pozbawia nas prawa do bycia pełnymi, autentycznymi, niechlujnymi istotami ludzkimi.
Chcę również powiedzieć, że strach przed porzuceniem w tym procesie jest całkowicie słuszny.
W tym artykule wymieniam wiele nazw bardzo trudne praca.
Poznawanie historii traumy, siedzenie z niewygodą emocji innych ludzi, przejmowanie odpowiedzialności za swoje osobiste wartości, coraz większe rozeznanie w tym, czego inni od nas proszą, uwalnianie starych narzędzi radzenia sobie i odczuwanie naszych uczuć - wszystko to jest niezwykle trudne i transformujące. .
I tak, z pewnością może to nadwerężyć istniejące relacje w twoim życiu.
Dla ludzi, którzy skorzystali z naszej pasywności i chęci zadowolenia, możemy napotkać duży opór, gdy zaczniemy twierdzić, że się czujemy.
Możemy nawet stwierdzić, że związki, które kiedyś wydawały się bezpieczne, teraz wydają się całkowicie niezgodne z naszymi potrzebami i pragnieniami. To normalne i całkowicie OK.
Wiele osób, które przeżyły traumę, jest nastawionych na niedobór. Niedostatek zasobów, niedostatek wsparcia, niedostatek miłości - wszystko to wpływa na to, co jesteśmy gotowi tolerować w naszych związkach, aby czuć się „bezpiecznie”.
A ponieważ płakanie oznacza, że prawie zawsze pozbawiamy się siebie, ten niedostatek może wydawać się jeszcze bardziej przerażający. Kiedy akceptujemy siebie jako istoty emocjonalne z potrzebami i pragnieniami, pozwalanie ludziom odejść lub zrywanie więzi może być czasami bardzo przygnębiające.
Ale chciałbym delikatnie odeprzeć ten sposób myślenia o niedostatku i przypomnieć, że chociaż jest to trudna praca, na tej planecie jest mnóstwo ludzi i miłości.
Szacunek do siebie i zdrowe granice z większym prawdopodobieństwem przyciągną tego rodzaju niezawodne wsparcie i bezwarunkową opiekę, której potrzebujesz i na którą zasługujesz - nawet jeśli proces rozwijania tych umiejętności może czasami wydawać się samotny, a nawet przerażający.
Kiedy więc zaczniesz się rozpakowywać i oduczać swoich ludzi, pamiętaj, że można się bać.
Proces ten obejmuje rozplątanie jednego z naszych pierwszych „koców bezpieczeństwa” jako mali i bezradni ludzie - i tak, oznacza to, że w niektórych momentach będziemy czuć się mali i bezradni, gdy będziemy zmieniać orientację na siebie i na świat.
Ale mogę ci obiecać, że ta praca jest niewątpliwie warta walki.
Naprawdę wierzę, że kiedy podchodzimy do świata z wrodzonym poczuciem wartości i honoru - oraz zaangażowaniem w nasze własne uzdrowienie i rozwój - zaczynamy odkrywać rodzaje miłości i bezpieczeństwa, których chcieliśmy dla siebie od samego początku, zarówno wewnątrz nas i w naszych relacjach.
Nie twierdzę, że wiem dużo o tym dzikim i przerażającym świecie (jestem tylko jedną osobą, która stara się jak najlepiej trzymać), ale powiem ci, co wiem - a przynajmniej co uważam za prawdę .
Wszyscy - każdy z nas - zasługują na to, by pokazać się jako ich autentyczne ja i spotkać się z miłością, honorem i ochroną.
Niesamowitą rzeczą w leczeniu traumy jest to, że jest to dar, który możemy nauczyć się dawać sobie, krok po kroku, dzień po dniu.
Wierzę w Ciebie. Wierzę w nas.
Masz to.
Ten artykuł pierwotnie ukazał się tutaj i został ponownie opublikowany za zgodą.
Sam Dylan Finch jest redaktorem, pisarzem i strategiem medialnym w rejonie zatoki San Francisco. Jest głównym redaktorem działu zdrowia psychicznego i chorób przewlekłych w Healthline. Możesz się przywitać Instagram, Świergot, Facebook, lub dowiedz się więcej na SamDylanFinch.com.