Siedziałem na małym krzesełku naprzeciw mojego chirurga, kiedy powiedział trzy litery, które zmusiły mnie do załamania się i płaczu: „IVF”.
Nie poszłam na wizytę gotowa porozmawiać o mojej płodności. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że to będzie rutynowa kontrola, miesiące po mojej drugiej poważnej operacji.
Miałem 20 lat i zaledwie kilka miesięcy od operacji odwrócenia. Przez 10 miesięcy wcześniej żyłem z workiem stomijnym po wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego, postaci nieswoistego zapalenia jelit (IBD), który spowodował perforację okrężnicy.
Po prawie roku z workiem stomijnym zdecydowałem, że czas wypróbować odwrócenie i ponownie poszedłem pod nóż, aby zszyć jelito cienkie do odbytnicy, co pozwoliło mi znowu „normalnie” iść do toalety. .
Wiedziałem, że moje życie nie będzie po tym całkowicie normalne. Wiedziałem, że już nigdy nie będę miał uformowanego wypróżnienia. Że potrzebowałbym dużo więcej niż przeciętny człowiek i że bym zmagał się z nawodnieniem i dobrym wchłanianiem składników odżywczych.
Ale nie spodziewałam się, że operacja wpłynie na moją płodność.
Siedziałem naprzeciwko swojego chirurga, z matką u boku, rozmawiając o życiu po odwróceniu i rzeczach, do których wciąż się przyzwyczajałem - i rzeczach, do których absolutnie musiałbym się przyzwyczaić.
Mój chirurg wyjaśnił mi, że chociaż nie miałbym problemów z noszeniem dziecka, tak naprawdę poczęcie może być trudne.
Wynika to z ilości tkanki bliznowatej wokół miednicy. Mój chirurg wyjaśnił, że wiele osób, które przeszły moją operację, przechodzi zapłodnienie in vitro w celu zajścia w ciążę i że mam ogromną szansę być jedną z nich.
Nie wiedziałem, co o tym myśleć, więc po prostu płakałem. To był dla mnie taki szok. Miałam zaledwie 20 lat i nawet nie myślałam o urodzeniu dzieci, dopóki nie byłam dużo starsza, a po przejściu takiej zmieniającej życie operacji czułam się przytłoczona.
Czułem się zdenerwowany z wielu powodów, ale czułem się też winny, że byłem zdenerwowany. Czułem się, jakbym nie miał nad czym płakać. Niektórzy ludzie w ogóle nie mogą mieć dzieci. Niektórych nie stać na zapłodnienie in vitro, podczas gdy zaoferowano by mi to za darmo.
Jak mogłem siedzieć i płakać, kiedy wciąż miałem okazję zajść w ciążę, kiedy niektórzy w ogóle nie mogli? Jak to było sprawiedliwe?
Byłem smutny, ponieważ byłem wyczerpany. W przypadku wrzodziejącego zapalenia jelita grubego często wydawało się, że to jedna rzecz po drugiej.
Oprócz cierpienia związanego z jakimkolwiek rodzajem nieswoistego zapalenia jelit przeszedłem teraz dwie duże operacje. Kiedy powiedziano mi, że będę miał problemy z płodnością, wydawało mi się, że jest to kolejna przeszkoda do przeskoczenia.
Podobnie jak wielu ludzi cierpiących na przewlekłą chorobę, nie mogłem powstrzymać się od rozwodzenia się nad tym, jak niesprawiedliwe było to wszystko. Dlaczego mi się to przytrafiło? Co zrobiłem tak źle, że zasłużyłem na to wszystko?
Opłakiwałam też te ekscytujące chwile, kiedy starałeś się o dziecko. Wiedziałem, że jest mało prawdopodobne, żebym kiedykolwiek to miał. Wiedziałam, że gdybym zdecydowała się spróbować dziecka, byłby to czas pełen stresu, zmartwienia, wątpliwości i rozczarowania.
Nigdy nie miałam zamiaru być jedną z tych kobiet, które postanowiły spróbować dziecka i świetnie się przy tym bawiły, tylko czekając, aż to się stanie.
Byłem kimś, kto, gdybym spróbował, trwałby w strachu, że to się nie wydarzy. Już wyobrażałem sobie, że denerwuję się za każdym razem, gdy widzę negatywny wynik testu, czuję się zdradzony przez moje ciało.
Oczywiście byłbym wdzięczny za IVF - ale co, jeśli to też nie zadziałało? A co wtedy?
Czułam, że podekscytowanie i radość zostały mi wyrwane, zanim jeszcze zdecydowałam, że jestem gotowa na dzieci.
Dla mnie zapłodnienie in vitro pojawiło się przed pomysłem zajścia w ciążę, a dla 20-latki może się wydawać, że odebrano ci znaczące doświadczenie, zanim jeszcze byłaś gotowa to rozważyć.
Nawet pisząc to, czuję się samolubny, a nawet wstręt do samego siebie. Są ludzie, którzy nie mogą począć. Są ludzie, dla których zapłodnienie in vitro w ogóle nie zadziałało.
Wiem, że byłem jednym ze szczęśliwców w pewnym sensie, że możliwość zrobienia in vitro jest dostępna, jeśli tego potrzebuję. Jestem za to bardzo wdzięczny; Chciałbym, żeby darmowe zapłodnienie in vitro było dostępne dla każdego, kto tego potrzebuje.
Ale jednocześnie wszyscy mamy różne okoliczności i po przejściu przez takie traumatyczne doświadczenia muszę pamiętać, że moje uczucia są ważne. Że wolno mi pogodzić się z rzeczami na swój własny sposób. Że wolno mi się smucić.
Wciąż akceptuję i pogodzę się z tym, jak moje operacje wpłynęły na mój organizm i płodność.
Teraz wierzę, że cokolwiek się stanie, stanie się, a to, co nie miało być, nie będzie.
W ten sposób nie mogę być zbyt rozczarowany.
Hattie Gladwell jest dziennikarką zajmującą się zdrowiem psychicznym, autorką i rzeczniczką. Pisze o chorobach psychicznych w nadziei na zmniejszenie piętna i zachęcenie innych do zabrania głosu.