Dziś witamy w „Mine long D-peep Jhenn Kinnear w rejonie Toronto w Kanadzie, który został zdiagnozowany w szkole podstawowej ponad trzy dekady temu i obecnie pracuje jako kierownik księgowości w firmie inżynieryjnej.
Jej fascynująca historia D dotyczy całego jej klanu, ponieważ należy ona do wielu pokoleń w swojej rodzinie cierpiącej na cukrzycę (!). Nie możemy też pomóc, ale jesteśmy pod wrażeniem dramatyczna fikcyjna opowieść o dostępie do insuliny ona niedawno napisany. Czytaj dalej, aby dowiedzieć się więcej o Jhenn i historii jej rodziny z cukrzycą.
Rodzinna historia cukrzycy
Jestem czwartym pokoleniem w mojej rodzinie typu 1, co oznacza, że na obiadach z pulą szczęścia często dostajesz liczbę węglowodanów wraz z rodzajem potrawy. Tak, mam cukrzycę od 34 lat. Ale byłoby słuszne powiedzieć, że byłem świadomy tej choroby na długo przed zdiagnozowaniem u mnie typu 1. Nie w żadnych wielkich szczegółach medycznych, tylko ogólna świadomość, jaką każde małe dziecko ma o swoim dziadku - ale w moim przypadku był to dziadek dostawanie „igły” przez babcię rano lub konieczność spożywania jego posiłków o ustalonych porach i bez ciasteczek… OK, może układ pokarmowy, wszystkie objawy peryferyjne bycia cukrzykiem w późnych latach siedemdziesiątych. Mam też inne wspomnienia o nim, ale te na pewno mi się przydarzyły.
Ta świadomość „cukrzycy” została przekształcona w osobistą rzeczywistość dzięki mojej własnej diagnozie w wieku 11 lat. Każdy, kto musiał wypełnić „rodzinny wywiad lekarski”, wie, że cukrzyca typu 1 jest jednym z pól, które należy sprawdzić. mogę zaznaczyć to pole, cofając się o trzy pokolenia wstecz. „Dziedziczna podatność”? Ach… tak. Z tego powodu moja historia cukrzycy zaczyna się, zanim się pojawiłem. Przez lata słuchałem tych kawałków na tyle, że stały się czymś więcej niż tylko opowieścią. Więc podzielę się tym konkretnym wątkiem z historii mojej rodziny, dodając do tego trochę „rodzinnej wiedzy”, aby ją urozmaicić!
Mój pradziadek William ze strony matki, handlarz wełną w Londynie, urodził się w 1856 roku i według mojego dziadka (lekarza) pod koniec życia zdiagnozowano u niego cukrzycę. W tamtym czasie w Anglii w latach trzydziestych XX wieku, muszę założyć, że była to najprawdopodobniej przyczyna (a przynajmniej przyczyniła się) jego śmierci.
Obaj jego synowie (mój dziadek John i mój pradziadek Geoffrey) mieli zdiagnozowaną cukrzycę typu 1 w młodym wieku, chociaż wtedy była to jeszcze „cukrzyca”. Mój pradziadek, urodzony w 1916 roku i zdiagnozowany około 1936 roku, zmarł w 31 od gruźlicy. Podobnie jak w przypadku mojego pradziadka, zakładam, że cukrzyca w tamtym czasie tylko pogorszyłaby wszelkie inne problemy zdrowotne. Jestem ciekaw, czy odkrycie insuliny w Toronto zdążyło wpłynąć na stan zdrowia Geoffreya w Wielkiej Brytanii.
Mój dziadek, urodzony w 1914 roku, zdobył wykształcenie medyczne, uzyskał specjalizację z chorób wewnętrznych i spędził 4 lata jako specjalista w szpitalach wojskowych w Wielkiej Brytanii, Europie i Indiach. Kiedy zdiagnozowano u niego cukrzycę, miał około 30 lat i był już żonaty (na szczęście, pielęgniarka). U jednego z jego dzieci zdiagnozowano również typ 1 w wieku 31 lat. Więc to są trzy pokolenia z rzędu, jeśli trzymasz się śladu, i uważam, że talia jest oficjalnie ułożona.
Wracając do Johna: był lekarzem i badaczem, a jego diagnoza nie przeszkodziła mu zostać uznanym psychiatrą. Był m.in. dyrektorem laboratoriów badawczych w Toronto Psychiatric Hospital. W pewnym momencie spotkał endokrynologa, dr Hansa Selye, znanego jako „ojciec badań nad stresem”, a teoria Selye o stresorach odgrywających rolę w chorobach wywarła silny wpływ na teorię mojego dziadka dotyczącą jego własnej diagnozy. Ostrzeżenie: tutaj pojawia się część „wiedzy” - ponieważ cały następny fragment jest oparty na historiach opowiedzianych przy filiżance herbaty.
Kiedy mój dziadek badał medycynę psychosomatyczną podczas stypendium w New York Hospital na Uniwersytecie Cornell, najwyraźniej on i kilku innych młodych lekarzy wykonywał na sobie „nieuregulowane” eksperymenty medyczne. Zawsze wyobrażam sobie to jak film Flatliners - wszystkie białe fartuchy i dramatycznie ciemne korytarze - ale w rzeczywistości prawdopodobnie byli to po prostu nerdowi lekarze podłączający się do aparatów EKG i biorący LSD. Jego teoria głosiła jednak, że „ekstremalny” stres, jaki wywierał na jego organizm podczas tych eksperymentów, niezależnie od tego, jakie one były, spowodował początek cukrzycy.
Mój dziadek zmarł przed moją własną diagnozą i diagnozą jednego z jego dzieci - zastanawiam się, jakie byłoby jego zdanie, czy próbowałby zidentyfikować, jaki czynnik go wywołał? Czy to byłoby coś, co związaliśmy?
U mojej mamy zdiagnozowano cukrzycę typu 2 pod koniec pięćdziesiątki i jest na insulinie. Czasami zastanawiałem się, czy w grę wchodzi błąd medyczny „starszy = T2”, czy może jest to błędnie zdiagnozowana T1, ponieważ daj spokój - spójrz na historię! Dziadek, rodzic, rodzeństwo i dziecko? Ale to nie moja walka, żeby walczyć, a o co miałbym w ogóle walczyć? Etykieta? Jestem szczęśliwy, dopóki jest zdrowa.
Patrząc w przyszłość, jako dziecko plakatu T1D czwartej generacji, stoję twarzą w twarz z tą ułożoną talią. Rośnie kolejne pokolenie naszej rodziny. Mam syna, a mój brat i kuzyni mają własne dzieci i wszyscy doskonale znamy rodzinną historię medyczną. Teraz, gdy ma 7 lat, moje słodkie, cierpliwe dziecko jest przyzwyczajone do tego, że jego mama każe mu sikać na patyk za każdym razem, gdy ma zryw wzrostu i jest nadmiernie głodny, spragniony lub zmęczony, aby upewnić się, że nie makluczowe księgi' tam. Być może talia pozostanie taka, jaka jest, nie będzie już rozdanych kart, żadnych diagnoz. Skrzyżowane palce.
Tak więc oto moja rodzinna historia T1D. O wiele więcej niż kiedykolwiek wypełniam formularz medyczny; to historia, którą uważam za wyjątkową i intrygującą, i nie mam nic przeciwko temu, żeby się nią podzielić. Cukrzyca to tylko jedna nić w mojej rodzinnej kołdrze, ale łączy ją, łącząc pokolenia podwójną helisą!
Lubię myśleć, że mam przeważnie pozytywne nastawienie do tej choroby (bo jaka jest inna opcja?). Mimo stresu myślę, że dzięki temu stałem się dobrym planistą, znakomicie oceniającym ryzyko, posiadającym wiedzę na temat odżywiania, a jako nastolatek miałem całkiem niezłą skórę… Wszystko to nie zmniejsza psychicznego wyczerpania, które towarzyszy ciągłej pracowitości, ale czasami pojawia się tu i ówdzie mały jasny punkt w krajobrazie T1D. Na początku XXI wieku używałem pasków testowych pewnej marki i byłem jednym ze zwycięzców konkursu internetowego. Nagrodą była wycieczka do Las Vegas na spotkanie z BB Kingiem (który był wówczas rzecznikiem tej marki pasków testowych). Siedziałem obok niego na lunchu w House of Blues, współczując z powodu „ukłuć palców”, słuchałem, jak opowiada historie o jego początkach w muzyce, a później tego wieczoru widziałem go na koncercie. Więc tak, to była zaleta!
Krótka historia „Diabetes Doomsday”
Jak już wspomniano, zaintrygowało nas opowiadanie Jhenna "Koszt życia"który dotyczy zawsze oburzająca kwestia cen insuliny i dostępu do insuliny w USA - w której fraza „dbamy o naszych klientów” ma pusty i gorzki ton. Oto, co nam o tym mówi:
„Ta historia została napisana na potrzeby konkursu, który dotyczył prawdziwych, nieuchronnych scenariuszy zagłady, a konkretnie tego, jak„ Bogaci / korporacyjna chciwość ”może być odpowiedzialna. To miało być ekscytujące, a ponieważ publiczność / sędziowie raczej nie byli T1, jest to niewielka ekspozycja. Nie jestem do końca pewien, gdzie w tym momencie udostępnię to publicznie, ponieważ nie mam strony internetowej, bloga ani niczego innego - i wątpię, czy wygra konkurs, chociaż może uda mi się zrobić z tego scenariusz i przekaż go Ronowi Howardowi. LOL."
Dzięki, Jhenn, za podzielenie się historią swojej rodziny i zajawkę do krótkiego opowiadania. Za Twoją zgodą z przyjemnością udostępniamy to naszym czytelnikom za pośrednictwem Dokumentów Google:przeczytaj historię „Koszt utrzymania” tutaj.