Drogi przyjacielu,
Miałem zawał serca w Dzień Matki 2014. Miałem 44 lata i mieszkałem w domu z rodziną. Jak wielu innych, którzy mieli zawał serca, nigdy nie myślałem, że to mi się przydarzy.
W tym czasie byłem wolontariuszem w American Heart Association (AHA), zbierając pieniądze i podnosząc świadomość na temat wrodzonych wad serca i chorób serca na cześć mojego syna i pamięci mojego ojca. Byłem tam wolontariuszem przez siedem lat.
Potem, w okrutnym zrządzeniu losu, doznałem rozległego zawału serca. Zadyszka, której doświadczyłem poprzedniej nocy i niewygodna zgaga, którą poczułem tego ranka, skłoniły mnie do wezwania lekarza. Powiedziano mi, że to może być przełyk, ale nie wykluczam zawału serca. Następnie zostałem dalej poinstruowany, abym wziął środek zobojętniający kwas i udał się na ostry dyżur, jeśli to się pogorszy.
Ciągle myślałem: „Nie ma mowy, żeby to był atak serca”.
Ale nigdy nie dotarłem na ostry dyżur. Moje serce stanęło i leżałem martwy na podłodze w łazience. Po zadzwonieniu pod numer 911 mój mąż wykonywał mi resuscytację do czasu przybycia ratowników medycznych. Stwierdzono, że mam 70-procentową blokadę w lewej przedniej tętnicy zstępującej, znanej również jako sprawca wdów.
Kiedy byłem w szpitalu i 30 godzin po moim pierwszym zawale, trzy razy miałem zatrzymanie akcji serca. Zaszokowali mnie 13 razy, aby mnie ustabilizować. Przeszedłem pilną operację, aby umieścić stent w sercu, aby otworzyć blokadę. Przeżyłam.
Minęły dwa dni, zanim znów byłem czujny. Wciąż nie pamiętałem tego, co się stało, ani jego wagi, ale żyłem. Wszyscy wokół mnie odczuwali traumę, ale nie miałem emocjonalnego związku z wydarzeniami. Mogłem jednak poczuć fizyczny ból złamanych żeber (po RKO) i byłem bardzo słaby.
Ubezpieczenie, na którym byłam, obejmowało 36 sesji rehabilitacji kardiologicznej, z których chętnie skorzystałam. Strach przed zapadnięciem się w moim domu bez poczucia utraty przytomności wciąż był ze mną. Za bardzo się bałem, aby samodzielnie wykonywać jakąkolwiek aktywność fizyczną, a dzięki nadzorowi i narzędziom oferowanym w programie czułem się o wiele bezpieczniej.
Podczas procesu rekonwalescencji moje zdrowie było dla mnie priorytetem. Jednak w dzisiejszych czasach trudno było stawić się na pierwszym miejscu, mając tyle innych rzeczy do zrobienia. Moje życie zawsze kręciło się wokół dbania o innych i nadal to robię.
Bycie osobą, która przeżyła atak serca, może być wyzwaniem. Nagle otrzymujesz tę diagnozę i twoje życie całkowicie się zmienia. W trakcie rekonwalescencji możesz poruszać się wolniej, gdy z powrotem nabierasz sił, ale nie ma żadnych widocznych oznak choroby. Nie wyglądasz inaczej, co może utrudniać znajomym i rodzinie uświadomienie sobie, że źle się czujesz i możesz potrzebować ich wsparcia.
Niektórzy ludzie od razu wkraczają w proces powrotu do zdrowia, podekscytowani rozpoczęciem zdrowej dla serca diety i programu ćwiczeń. Inni jednak mogą na początku podejmować ogromne kroki i dokonywać wielkich wyborów, ale potem powoli wracać do niezdrowych nawyków.
Bez względu na to, do której kategorii należysz, najważniejsze jest to, że żyjesz. Jesteś ocalałym. Staraj się nie zniechęcać żadnymi niepowodzeniami, które możesz napotkać. Niezależnie od tego, czy w przyszłym tygodniu pójdziesz na siłownię, jutro wrócisz na zdrową dla serca dietę, czy po prostu weźmiesz głęboki oddech, aby złagodzić stres, zawsze możesz zacząć od nowa.
Zawsze pamiętaj, że nie jesteś sam. Dostępnych jest kilka wspaniałych zasobów, które mogą Cię połączyć z innymi osobami, które również są w tej podróży. Chętnie służymy wskazówkami i wsparciem - wiem, że tak.
Zachęcam do jak najlepszego wykorzystania okoliczności i życia jak najlepiej! Jesteście tu z jakiegoś powodu.
Z szczerą szczerością,
Leigh
Leigh Pechillo jest 49-letnią matką, żoną, blogerką, adwokatem i członkiem zarządu American Heart Association w Central Connecticut. Leigh jest nie tylko osobą, która przeżyła zawał serca i nagłe zatrzymanie krążenia, jest też matką i żoną osób, które przeżyły wrodzoną wadę serca. Jest wdzięczna za każdy dzień i pracuje, aby wspierać, inspirować i edukować inne osoby, które przeżyły, będąc orędowniczką zdrowia serca.