To, jak postrzegamy świat, kształtuje to, kim chcemy być - a dzielenie się fascynującymi doświadczeniami może ukształtować sposób, w jaki traktujemy się nawzajem na lepsze. To potężna perspektywa.
Wiele osób cierpiących na przewlekłą chorobę lub niepełnosprawność, takich jak ja, często po prostu poszukuje czegoś, co może nam pomóc w zwalczaniu objawów.
Jednak wyczerpaliśmy wszystkie zasoby i wypróbowaliśmy prawie wszystko na rynku. W rezultacie wiele osób będzie traktować marihuanę jako alternatywę.
Osoby niepełnosprawne stanowią jedną z największych, ale najmniej reprezentowanych zmarginalizowanych grup na świecie. Około 15 procent światowej populacji, czyli 1 miliard ludzi, żyje z niepełnosprawnością.
Wiedząc o tym, przemysł konopny zaczął wykorzystywać ten fakt, stawiając roszczenia na rynku zdrowia i dobrego samopoczucia - i demonizując przy tym leki na receptę na korzyść CBD lub THC.
W ten sposób stworzyli narrację, która szkodzi każdemu, kto nadal używa leków na receptę.
Będę pierwszą osobą, która przyzna, że używam marihuany - i wierzę, że CBD działa. W wieku 12 lat zdiagnozowano u mnie padaczkę i byłem w stanie radzić sobie z napadami za pomocą dwóch różnych rodzajów leków na receptę.
W 2016 roku zdiagnozowano u mnie złożone zespół stresu pourazowego (CPTSD) i używam CBD, aby pomóc we własnym procesie powrotu do zdrowia. Są chwile, kiedy mogę czuć się podekscytowany i zdjąć palenie z mojego Pax 3, lub zapakuję kilka żelowych kapsułek CBD do torebki, aby zabrać ze sobą, próbując poradzić sobie ze stresem i niepokojem dnia codziennego.
Ale chociaż CBD zmieniło moje życie, nie sądzę, żebym był w stanie żyć bez mojego leku na receptę.
W dni, kiedy nie przyjmuję leków przeciwdrgawkowych, mój mózg i ciało o tym wiedzą. I chociaż marihuana pomogła wielu osobom z zespołem Dravet, zagrażającą życiu formą padaczki, nadal sięgam po leki na receptę.
Branża konopi indyjskich wybrała krytyczną narrację „wszystko albo nic”, jeśli chodzi o leki na receptę
Prawdą jest, że badania medyczne powiązały marihuanę z łagodzeniem objawów różnych chorób, od epilepsji i przewlekłego bólu po migreny. Istnieją nawet badania, które sugerują, że marihuana może pomóc tym, którzy chcą odstawić opioidy.
Jednak zamiast przedstawiać wyważony pogląd na korzyści płynące zarówno z leków na receptę, jak i konopi indyjskich, znaczna część przemysłu konopnego przyjęła podejście „wszystko albo nic”.
Marki w branży zaczęły stosować różne techniki marketingowe, stosując zarówno subtelne, jak i niezbyt subtelne slogany, takie jak „cześć marihuana, niepokój pożegnalny” i „rośliny zamiast pigułek”.
W międzyczasie publikacje dotyczące marihuany naciskają na wysoko postawione opedycje z zamiarem przeciwstawienia leków na receptę medycznej marihuanie. Na przykład High Times opublikował w 2017 r. Własny artykuł zatytułowany „10 powodów, dla których pot Is Better Than Prescription Drugs”.
Pisarz stwierdza w nim: „Nie chodzi po prostu o to, aby [medyczna marihuana] była lepsza od Rx, co z pewnością jest; jest to sam zakres dominacji, jakie zioło lecznicze ma nad śmiercionośnymi i uzależniającymi lekami, które są tak oszałamiające. ”
Rozpowszechnianie fałszywych narracji na temat leków na receptę poddaje ocenie tych, którzy nadal ich używają
Wygłaszanie ogólnych stwierdzeń, takich jak powyższe, stwarza jeszcze większe piętno związane ze stosowaniem leków na receptę w celu leczenia objawów u osób z przewlekłymi chorobami lub niepełnosprawnością.
„Twierdzenie, że rośliny są lepsze niż pigułki, jest szalenie nieodpowiedzialne” - mówi Healthline Matthew Cortland, niepełnosprawny, przewlekle chory pisarz i prawnik z Massachusetts. „Nie rozumiem uzasadnienia marketingowego. Te rzeczy sprzedają się same. [Tak], kompleks medyczno-przemysłowy często zawodzi pacjentów i wtedy pacjenci zwracają się do alternatywnych metod leczenia, takich jak konopie indyjskie. [Ale] roślina powinna być używana tylko do kontrolowania lub kontrolowania objawów, nie zastępuje innych farmaceutyków ”.
Chociaż jest całkowicie możliwe, że ta nowo utworzona branża nie oznacza celowej szkody, dzięki pozycjonowaniu, które konopie indyjskie to zrobią lepszy służyć użytkownikowi, pogłębiają to piętno.
Co więcej, rozpowszechniając fałszywą narrację, która sugeruje, że marihuana jest z natury bezpieczniejsza, mniej toksyczna i bardziej pomocna niż leki, firmy te wykorzystują ten zdolny pogląd, że wiedzą, co jest najlepsze dla osób niepełnosprawnych lub lekarzy.
W rezultacie osoby ze społeczności niepełnosprawnych często napotykają uprzedzenia, negatywne stereotypy i piętno dotyczące sposobu, w jaki zadbają o swoją opiekę.
Szybkie spojrzenie na różne wątki i posty na temat marihuany w mediach społecznościowych ujawnia wszystkie opinie, od osądzających po wrogie opinie na temat leków na receptę i tych, którzy je przyjmują.
Jednak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że niezamówione porady medyczne są wręcz pozbawione szacunku i często surowe.
Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie sugerują akupunkturę na chroniczny ból, uważną medytację na stres i jogę na depresję. Chociaż każdy z nich może pomóc w leczeniu przewlekłych chorób, niepełnosprawności i zdrowia psychicznego, nie są one ostatecznymi rozwiązaniami.
To samo dotyczy konopi. Nierealistyczne jest wierzyć, że istnieje tylko jedno magiczne lekarstwo - szczególnie dla osób z przewlekłą chorobą lub niepełnosprawnością.
Nie powinno się wstydzić ludzi decydując się na sposób radzenia sobie ze swoimi objawami
Nie można zaprzeczyć, że marihuana może leczyć i pomagać wielu z nas - ale tak samo jak leki na receptę.
Nie daje to nikomu możliwości, gdy zaczynamy przeciwstawiać osoby używające leków na receptę użytkownikom konopi indyjskich.
Możesz pomyśleć, że pomagasz komuś popychać marihuanę, ponieważ olej CBD o pełnym spektrum pomógł złagodzić ból stawów lub szczep harcerskich ciasteczek pomógł w złagodzeniu niepokoju.
Prawda jest taka: musimy w pełni rozważyć, z kim rozmawiamy i czy chcą znaleźć lekarstwo (aka marihuanę) na swoje dolegliwości.
Niektórym ludziom leki na receptę są absolutnie niezbędne do codziennego życia. Zamiast zawstydzać kogoś, powinniśmy dostarczać mu niezbędnych informacji dotyczących leczenia, aby mógł dokonywać wyborów, które są dla niego odpowiednie.
Amanda (Ama) Scriver jest niezależną dziennikarką najbardziej znaną z tego, że jest gruba, głośna i krzykliwa w Internecie. Jej teksty ukazały się w Buzzfeed, The Washington Post, FLARE, National Post, Allure i Leafly. Mieszka w Toronto. Możesz śledzić ją na Instagramie.