Masz cukrzycę? Potrzebuje porady? Oczywiście, że tak! I trafiłeś we właściwe miejsce: Ask D’Mine, nasza cotygodniowa kolumna z pytaniami i odpowiedziami prowadzona przez weterana cukrzycy typu 1 i autora cukrzycy Wila Dubois w Nowym Meksyku.
Dzisiaj Wil podejmuje uniwersalne pytanie, dlaczego (dlaczego) ci z nas na insulinie mogą doświadczyć niskiego poziomu cukru we krwi, nawet jeśli wydaje się, że zrobiliśmy wszystko dobrze ?! Poważnie, Wil… wszyscy chcemy znać odpowiedź na to pytanie, więc podziel się swoją mądrością!
{Masz własne pytania dotyczące cukrzycy? Napisz do nas na [email protected]}
Mike, typ 1 z Ohio, pisze: Uwielbiam kolumnę D’Mine i mam nadzieję, że nie powielam tutaj pytania. Moje pytanie jest bardziej wyrafinowane, niż mogłoby się wydawać: dlaczego my (T1 na insulinie) spadamy od stosunkowo bliskiej do prawidłowej dawki insuliny? Nie mówię o dawce, która jest znacznie niższa, ani o poziomie aktywności, który bardzo przyspiesza metabolizm. Tylko niewielki błąd w obliczeniach, trochę więcej chodzenia niż zwykle, trochę za dużo podstawowa lub zbyt długie czekanie na jedzenie: dlaczego własny układ organizmu wraz z wątrobą nie może chronić przed takimi przypadkami? A może się mylę i chroni to bardziej, niż myślę? A może po prostu nie radzi sobie tak bardzo, jak myślę? Po prostu porównuję do normalnego poziomu cukru we krwi po jedzeniu: nie schodzą na niskim poziomie, ale nawet przy bardzo precyzyjnym dawkowaniu i obserwowaniu CGM jak jastrząb, nadal czasami spadam w dół. Chętnie podjadę i podpieram, ale jestem po prostu ciekawy, dlaczego moje ciało tego nie robi lub nie może.
Wil @ Ask D’Mine odpowiada: Dziękuję za miłe słowa. Twoje pytanie jest świetne i nie przypominam sobie, żeby wcześniej na nie odpowiadałem. Oczywiście z biegiem czasu powtarzające się upadki powodują uszkodzenie mózgu. I jak zauważyłeś, większość z nas T1 ma dołki bez względu na to, jak bardzo staramy się wykonywać swoje „zadania” dobrze, brrr…
Ale idąc dalej, myślę, że pozostało mi wystarczająco dużo energii, aby odpowiedzieć na twoje pytanie, i aby to zrobić, musimy najpierw porozmawiać o homeostazie. Homeo oznacza „to samo” i zastój oznacza „zostać”, więc w najczystszym sensie homeostaza oznacza pozostanie bez zmian.
Niezmienny.
W biologii homeostaza jest zwykle definiowana jako stan stabilny lub stan równowagi. Przykładem może być fakt, że istoty stałocieplne utrzymują temperaturę ciała w wąskim zakresie. Istoty czerwonokrwiste utrzymują zdrowy poziom tlenu we krwi i ciśnienie krwi. Różne minerały, które przechodzą przez ludzkie ciała - wapń, sód, miedź, żelazo, potas - są starannie utrzymywane na optymalnym poziomie, podobnie jak hormony. Stały. Niezmienny.
Wszystko to jest wielkim, grubym kłamstwem.
Ponieważ tak naprawdę nie ma nic stabilnego w akcie homeostazy. To bardziej spacer po ciasnej linie niż spacer po chodniku. „Stan stabilny” jest utrzymywany przez stały regulacje i regulacje liczników. Czy kiedykolwiek miałeś jeden z tych samochodów, w których ustawienia termostatu były po prostu nieprawidłowe? Jedno kliknięcie było za gorące, ale jedno kliknięcie było za zimne? Więc co zrobiłeś? Ciągle się tym bawiłeś, prawda? Gdy zrobiło się nieprzyjemnie ciepło, obniżyło się temperaturę, co oczywiście sprawiło, że poczułeś się nieprzyjemnie chłodno, zmuszając do ponownego podniesienia.
Ten cholernie chłodny i cholernie ciepły taniec jest ćwiczeniem ręcznej homeostazy. Próbujesz utrzymać docelową temperaturę, kontrolując zmienne wejściowe ciepła i zimna.
I to jest klucz do homeostazy. Ten stały, „niezmienny” stan biologiczny jest tworzony przez prawie ciągłą zmianę, hiper lawinę dostosowań i przeciwstawiania się na niewielką skalę. Jeden z największych „Ah-ha!” chwile mojego życia nadeszły, kiedy byłem na studiach, czytając jeden z tych zbyt cholernie ciężkich, aby w rzeczywistości nosić podręczniki z anatomii i fizjologii człowieka. Autor opisał homeostazę nie jako stan stabilny, ale jako dynamiczny stan równowagi.
To mnie powaliło. Oczami wyobraźni mogłem zobaczyć dziesiątki zegarów obracających się, klikających, tykających. Tysiące ruchomych części tańczą razem, by stworzyć, no cóż, nic. Cóż, w każdym razie nic się nie zmienia.
Jak to wpływa na nas? Witamy w homeostaza glukozy. Zgadza się, jak zauważyłeś, normalni cukrowi nie mają dołków. Albo wzloty, jeśli o to chodzi. Taniec 1000 welonów w ich ciałach utrzymuje poziom cukru we krwi w normalnym zakresie stały wejście i wejście licznika.
Jak to działa? Prosta odpowiedź jest taka, że insulina z trzustki i glukoza z wątroby tańczą tango do późnych godzin nocnych. Ale prawdziwa odpowiedź jest znacznie bardziej złożona i obejmuje nie tylko glukozę i insulinę, ale także glukagon, epinefrynę, kortyzol, inkretyny, cynk, neuroprzekaźniki, peptydy, neuropeptydy, tlenek azotu, leptynę, chlorek i prawdopodobnie wielu innych graczy, których jeszcze nie odkryto. To proces obejmujący całe ciało, obejmujący mózg, trzustkę, nadnercza, wątrobę, nerki, tłuszcz i mięśnie.
Ciało ludzkie nie jest proste.
Teraz wszyscy rozumiemy, że jako osoby typu 1 nasze ciała nie wytwarzają insuliny. Ale jak zauważyłeś, czy reszta tego złożonego systemu homeostazy glukozy nie powinna nadal działać i chronić nas?
Właściwie nie. Przepraszam. Są ku temu dwa powody. Najpierw zacznijmy od innego podziału, o którym nie wiedziałeś, że masz. Kluczowym elementem homeostazy glukozy jest system ostrzegawczy służący do wykrywania zmian poziomu cukru we krwi w organizmie w postaci wyspecjalizowanych neuronów, które reagują na wahania stężenia glukozy. Detektory te znajdują się na przednich liniach układu regulacji homeostazy glukozy w organizmie. Dają ostrzeżenie, które rozpoczyna cały proces homeostazy glukozy. Żyją w twoim mózgu, na jego obrzeżach oraz w brzuszno-przyśrodkowym podwzgórzu, który jest prymitywnym strachem i karmiącym się „zwierzęcym mózgiem” zamkniętym w twojej inteligentniejszej istocie szarej.
Ale najwyraźniej te neurony to nieco delikatne małe kwiatki. Po około pięciu latach cukrzycy typu 1, wraz z jej dziką falą cukru, receptory przestają działać. Wydaje mi się, że mają ograniczony okres przydatności do spożycia, podobnie jak baterie w latarce awaryjnej, które zużywają się, włączając latarkę zbyt wiele razy. Chodzi o to, że po usmażeniu nie wykrywają już początkowych etapów spadku glukozy.
Cukrzyca właśnie wrzuciła łom do tego świetnie działającego szwajcarskiego zegarka.
A zatem, skoro pierwsza faza reakcji przeciwregulacyjnej przestaje działać, czy można się dziwić, że nasze ciała nie są w stanie utrzymać homeostazy glukozy? Jasne, część systemu nadal działa. Te drżące ręce, które dostajesz, gdy uderza niski? To adrenalina próbująca podnieść poziom cukru we krwi. Jest za mało, za późno, ale ciało wciąż próbuje zrobić swoje.
Ale nawet gdyby wszystkie ścieżki były nienaruszone, istnieje fundamentalna wada w naszym podejściu, która nie daje naszym organizmom szansy na walkę, i to jest nasza insulina. Przy normalnym poziomie cukru insulina jest wprowadzana do krwiobiegu, gdzie działa szybko i może być równie szybko wyłączona. Utrzymując homeostazę glukozy, organizm może zasygnalizować trzustce, aby zaprzestała produkcji i dostarczania insuliny i szybko wchłonęła nadmiar cukru z wątroby.
Problem rozwiązany.
Ale nie wstrzykujesz insuliny do krwi. Wstrzykujesz go w tłuszcz, gdzie znajduje się jak gigantyczny zbiornik. Naukowcy nazywają to hiperinsulinemią lub zbyt dużą ilością insuliny. To tak, jakby trzustka złamała instrukcje i po prostu dalej wypompowywała insulinę. Wątroba nie jest przystosowana do radzenia sobie z tego rodzaju nadmiarem, a dostępne zapasy cukru są przytłoczone. Pamiętasz szwajcarski zegarek? Małe części. Małe ruchy. Równowaga jest utrzymywana przy najmniejszej korekcie. Nie jest przeznaczony do powodzi.
Podoba mi się sposób, w jaki ujął to pewien badacz: „Insulina dostarczana egzogennie nie podlega normalnej fizjologicznej regulacji sprzężenia zwrotnego, więc może wywoływać hipoglikemię nawet w przypadku nienaruszonej odpowiedzi regulacyjnej”. Ten sam facet (nazywa się Rory J. McCrimmon) zwraca uwagę, że przeciętny typ 1 ma dwie hipoglikemie tygodniowo i że ta średnia, pomimo zmian technologicznych, nie zmieniła się od dwóch dekad.
Myślę więc, że każdy może zobaczyć, jak szybko sprawy idą na południe, gdy wózek z jabłkami zostanie przewrócony. Ale dlaczego sprawy tak często idą na południe po twojej „dość bliskiej prawidłowej dawce”? Czy wstrzyknięta insulina i węglowodany nie powinny wyrównać się w jakimś rozsądnym przybliżeniu homeostazy?
Niestety, nigdy nie możemy mieć nadziei na „rozsądnie odpowiednią dawkę”. Dlaczego? Cóż, nie zajmujemy się tylko węglowodanami. Zamiast tego dokonujemy poważnych zmian w delikatnym systemie. Z każdym strzałem nie tylko przeskakujemy kamień po spokojnym stawie homeostazy, ale taszczymy głaz do krawędzi i upuszczamy go z ogromnym pluskiem.
Korzystając z naszej wcześniejszej analogii do świetnie wykonanego szwajcarskiego zegarka z klejnotami, zębatkami, sprężynami i wirnikami jako naturalnym systemem homeostazy glukozy w organizmie, ty, mój przyjacielu, próbujesz zrobić to samo, używając kamiennych narzędzi i skór niedźwiedzi. Używasz jednego pierwiastka, insuliny, do próby sztucznego kontrolowania procesu, który wykorzystuje dziesiątki pierwiastków w naturze. Poza tym zamiast nieustannie kapać do systemu, często włączając i wyłączając insulinę, po prostu wlewamy do organizmu gigantyczne wiadro z substancją. Czy można się dziwić, że zawodzimy?
Jasne, z cudownymi lekami, które jeszcze nie istnieją, aby właściwie naśladować wszystko niezliczone chemikalia, które tańczą ten taniec, a dzięki 27 połączonym w sieć komputerom Cray Super Computers, być może - tylko może - moglibyśmy zbliżyć się do sztucznej homeostazy glukozy.
Ale z Flex Pen i torbą Skittles? Nie mamy modlitwy.
To nie jest kolumna z poradami medycznymi. Jesteśmy niepełnosprawnymi i otwarcie dzielącymi się mądrością zebranych doświadczeń - naszych została-tam-zrobiona-ta wiedza z okopów. Ale nie jesteśmy MD, RN, NP, PA, CDE ani kuropatwami na gruszach. Podsumowując: jesteśmy tylko niewielką częścią całkowitej recepty. Nadal potrzebujesz profesjonalnej porady, leczenia i opieki licencjonowanego lekarza.