Niedawno endokrynolog wysłał do nas e-mail z zapytaniem, czy znamy strażaków z T1D, którzy mogliby połączyć się z jednym z jego nowo zdiagnozowanych pacjentów, martwiących się, że ścieżka kariery zostanie dla niego zablokowana. Dotarliśmy do ogromnej społeczności Diabetes Online Community (DOC) i dokonaliśmy kilku wprowadzeń. I to zmusiło nas do zastanowienia się…
Powinniśmy dzielić się więcej z tymi historiami ze społeczności D, o „prawdziwych ludziach chorych na cukrzycę” po prostu dobrze sobie radzą ”bez przeszkadzania chorobie. Nie hollywoodzkie gwiazdy czy znani w całym kraju sportowcy… po prostu zwykli ludzie „na wolności” żonglujący cukrzycą z czymkolwiek w życiu.
Tak więc, witajcie dzisiaj Ricka Perry'ego z Kentucky, dożywotniego typu 1, który jest szczególnie dumny ze swojej rodzinnej spuścizny w lokalnej ochotniczej straży pożarnej. Okazuje się, że na tej samej stacji są jeszcze dwa PWD! Oto krótka historia Ricka o dorastaniu z cukrzycą i wstąpieniu do ochotniczej straży pożarnej, podążając śladami ojca i torując drogę synowi, aby zrobił to samo.
Rodzinne dziedzictwo ochotniczej gaszenia pożarów w Kentucky
Hej wszystkim! Nazywam się Rick Perry, mam 43 lata i od 18 miesiąca życia jestem cukrzykiem typu 1. Czuję się trochę błogosławiony, że nigdy nie znałem inaczej i nigdy nie musiałem dostosowywać się do robienia rzeczy inaczej.
Moi rodzice pozwolili mi dorosnąć, tak jak wszyscy moi przyjaciele, z prostym wyjątkiem jedzenia słodyczy. Grałem w koszykówkę, baseball, jeździłem na rowerach, deskorolkach i kręciłem się z tatą w naszej lokalnej ochotniczej straży pożarnej.
W wieku 13 lat mogłem dołączyć do straży pożarnej jako młodszy strażak i zacząć uczyć się, jak radzić sobie w różnych sytuacjach awaryjnych. Podczas wszystkich tych czynności były chwile, kiedy musiałem zwolnić lub zatrzymać się, aby coś przekąsić, ale jak najszybciej wracałem do środka.
W wieku 18 lat mogłem od razu wskoczyć do roli strażaka, ponieważ przeszedłem grubo ponad 150 godzin szkolenia, które jest wymagane przez stan Kentucky, aby zostać certyfikowanym strażakiem ochotnikiem. Ze strażą pożarną jestem związany od 30 lat.
Wybór kariery nie był tak naprawdę problemem. Rozważałem wstąpienie do wojska po ukończeniu szkoły średniej, ale nie mogłem tego zrobić z powodu cukrzycy, więc poszedłem do szkoły zawodowej i uzyskałem stopień naukowy w dziedzinie chemii i rafinerii. Miałem szczęście, że dostałem pracę w najlepszej firmie w moim rodzinnym mieście.
Pracuję zmianowo w rafinerii, uczę zespoły reagowania kryzysowego z innej branży w mojej okolicy, maluję przynęty na zamówienie i sprzedaję je lokalnie za pośrednictwem poczty pantoflowej i strony na Facebooku dla Anger Baits Co.
Wolontariat jest ściśle związany z moim wolnym czasem. W straży pożarnej nie mam problemów z cukrzycą, ponieważ jesteśmy małą społecznością (około 2500 mieszkańców) i mamy problemy ze znalezieniem ochotników, więc nie ma żadnych ograniczeń ani testów.
Prawdę mówiąc, spośród około 15 wolontariuszy 3 z nas to diabetycy! Dwóch z nas to typ 1, a trzeci to typ 2, więc wiemy, jak uważać na siebie nawzajem i uczyć się objawów innych.
Nasz dział zazwyczaj obsługuje od 75 do 100 połączeń rocznie, od pożarów, przez wypadki samochodowe, po poważne wezwania medyczne. Stan Kentucky również nie ma ograniczeń co do certyfikacji ze względu na zdecydowany brak osób chętnych do podjęcia pracy wolontariackiej w dzisiejszym zabieganym świecie.
Jestem szczególnie dumny, że poszedłem za moim tatą do ochotniczej straży pożarnej, a także jestem bardzo dumny, mogąc powiedzieć, że mój 20-letni syn jest strażakiem trzeciego pokolenia w tym samym dziale.
Jeśli chodzi o moje leczenie cukrzycy, przez lata wiele się zmieniło. Przeszedłem od jednego lub dwóch zastrzyków dziennie do wielu zastrzyków dziennie, aż w końcu zgodziłem się na pompę insulinową. To był ogromny krok w kierunku kontrolowania mojej cukrzycy i zapewnił mi spokój ducha, aby móc tak ciężko i długo, jak chcę, wykonywać dowolne czynności, w które byłem zaangażowany.
Z biegiem lat moje objawy niskiego poziomu cukru we krwi zmieniły się iw ciągu ostatnich kilku lat miałem zaklęcia bez żadnych objawów ostrzegawczych. Wypróbowałem jeden z popularnych systemów glukometru, który współpracuje z moją pompą insulinową, ale miałem straszne rezultaty, próbując skalibrować lub nawet włożyć czujniki. Zrezygnowałem z tego, że wkrótce będzie łatwiej.
Ale mój endokrynolog zasugerował inny czujnik, który prowadzi mnie do systemu Dexcom G5. Po obejrzeniu dokładności tego systemu po zaledwie 3 dniach 7-dniowego okresu próbnego i możliwości utrzymania czujnika na miejscu, zostałem sprzedany! Żonie podoba się to, że system Dexcom nie tylko odczytuje dane z odbiornika, ale można go również połączyć z maksymalnie pięcioma telefonami komórkowymi. Zajęło trochę czasu, zanim wszystko wyczyściłem w moim ubezpieczeniu i przygotowałem się do szkolenia w celu uruchomienia systemu, ale mogę szczerze powiedzieć, że system Dexcom G5 uratował mnie wiele razy w ciągu czterech krótkich miesięcy, w których go miałem.
Ostatni incydent miał miejsce w piątek 20 kwietnia 2018 roku.
Moja straż pożarna została wysłana około 7:30 rano, aby pomóc sąsiednim straży pożarnej w pożarze domu, a po przyjeździe poproszono mnie o poprowadzenie operacji na dachu. Okazało się, że był to pożar w kominie i nie tak zły, jak pierwotnie sądzono, ale dostęp do komina z dachu był utrudniony ze względu na strome nachylenie dachu, a także metalowy dach. Wszystkie środki ostrożności zostały podjęte i przestrzegane, a ja wszedłem na dach, aby zacząć pomagać w gaszeniu tego pożaru. Po jakimś czasie na dachu usłyszałem cichą syrenę i nie mogłem dowiedzieć się, skąd pochodzi, a potem nagle zdałem sobie sprawę, że pochodzi z mojego telefonu komórkowego znajdującego się wewnątrz mojego sprzętu bunkrowego.
Od razu wiedziałem, że był to alarm „Pilny niski” z mojego czujnika Dexcom, który oznaczał, że poziom cukru we krwi wynosił 55 lub mniej.
Szczerze mówiąc, byłem tak zajęty, że nie zauważyłem objawów, drżących rąk, słabych kolan i irytacji. Powoli i ostrożnie zszedłem z dachu i poprosiłem innego strażaka, aby przyniósł mi natychmiastowe paczki glukozy z naszego wozu strażackiego, podczas gdy ja zawiesiłem pompę insulinową. Mój czujnik faktycznie odczyta tylko do 40, zanim poda podstawowy alarm „Niski”, a ja byłem tam w ciągu kilku minut po zejściu z tego dachu!
Po krótkim czasie rekonwalescencji wszystko było jasne, a mój wydział został zwolniony przez dowódcę incydentu. Podczas jazdy do domu zdałem sobie sprawę, jak źle by się stało, gdyby nie mój czujnik CGM. Stromy metalowy dach, który jest niewiarygodnie śliski w każdych butach, tym bardziej w ponad 40-kilogramowym sprzęcie bunkrowym, 40-funtowym „worku powietrznym” i całym różnym sprzęcie gaśniczym, który spakowałem do swojej pracy.
Ponownie podjęto wszelkie środki ostrożności, drabina dachowa, która zaczepia się o szczyt dachu, jest zawsze używana do chodzenia, ale poszliśmy o krok dalej, aby ktoś po drugiej stronie dachu trzymał napięcie na linie, do której był przywiązany mnie na wszelki wypadek, gdybym się poślizgnął. Ale gdyby wydarzyło się coś, czego nie byłbym w stanie sam zejść, co oznacza, że po prostu postawiłem innego strażaka w strasznie niebezpiecznej sytuacji ratunkowej. Na szczęście najgorsze się nie wydarzyło.
Powinienem również dodać, że moja żona była najlepszym możliwym małżonkiem i fantastycznie pomagała mi zarządzać wszystkimi zmianami, które zaszły na naszej drodze przez ostatnie 22 lata, kiedy byliśmy małżeństwem. Gdyby nie ona, nigdy bym nie pomyślał o pompie insulinowej ani systemie monitorowania glukozy Dexcom.
Dzięki Bogu za Dexcom i za uważanie na siebie i moich kolegów strażaków przez te wszystkie lata !!
Dziękuję za podzielenie się swoją historią i za wszystko, co robisz, służąc swojej społeczności, Rick! I rekwizyty dla twojego syna za podążanie twoimi śladami.
{Chcesz pisać dla DiabetesMine lub masz dla nas jakąś wskazówkę?
Prześlij swoje pomysły na adres [email protected]}