Miałam troje dzieci i trzy doświadczenia poporodowe. Ale to pierwszy raz, kiedy jestem po porodzie podczas pandemii.
Moje trzecie dziecko urodziło się w styczniu 2020 roku, 8 tygodni przed zamknięciem świata. W chwili, gdy piszę, spędziliśmy 10 tygodni w izolacji w domu. To oznacza, że moje dziecko i ja byliśmy w kwarantannie dłużej, niż byliśmy poza domem.
W rzeczywistości brzmi gorzej niż jest w rzeczywistości. Kiedy już przeszedłem przez początkowy szok związany z uświadomieniem sobie, że pierwsze 2 miesiące życia mojego dziecka na zawsze zostaną oznaczone jako „Przed Koroną” - a kiedy zaakceptuję naszą nową rzeczywistość, może potrwać dłużej niż oczekiwano - mogłem zobaczyć kwarantannę w nowym świetle .
Nie jest tajemnicą, że pierwszy rok po urodzeniu jest niezwykle trudny, niezależnie od okoliczności. Oprócz poznania preferencji i osobowości nowego dziecka, Twoje ciało, umysł, emocje i relacje podlegają ciągłym zmianom. Możesz mieć wrażenie, że Twoja kariera lub życie finansowe ucierpiały. Są szanse, że czujesz, że twoja tożsamość w jakiś sposób się zmienia.
Aby było trudniej, w naszym kraju protokół dotyczący opieki poporodowej i urlopu rodzinnego jest w najlepszym razie przestarzały. Paradygmat macierzyństwa pracującego polega na jak najszybszym powrocie, ukryciu dowodów wypchnięcia dziecka z domu i ponownym udowodnieniu swojego zaangażowania i umiejętności.
Dąż do równowagi, mówią nam. Ale nie ma równowagi, gdy musisz całkowicie zrezygnować z własnego leczenia lub zignorować połowę swojej tożsamości, aby przetrwać. Często myślałem, że to nie równowaga, do której powinniśmy dążyć, ale integracja.
Doświadczenie czwartego trymestru kwarantanny zmusiło mnie do tego: zintegrowanego stylu życia, w którym zacierały się granice między czasem rodzinnym, opieką nad dzieckiem, pracą i dbaniem o siebie. Odkryłem, że w pewnym sensie poród w kwarantannie jest łatwiejszy - a nawet prezent. W pewnym sensie jest to o wiele trudniejsze.
Ale ogólnie rzecz biorąc, spędzanie pierwszych miesięcy życia mojego dziecka w domu z naszą rodziną było dla nas jasne: czas, elastyczność i wsparcie są tym, czego nowe mamy potrzebują najbardziej, aby się dobrze rozwijać.
Czas
Spędzam z dzieckiem każdy dzień przez ostatnie 18 tygodni. Ten fakt jest dla mnie zadziwiający. Jest dłuższy niż jakikolwiek inny urlop macierzyński, z którego korzystałam wcześniej, dzięki czemu odnieśliśmy ogromne korzyści.
Przedłużenie urlopu macierzyńskiego
Z pierwszym dzieckiem wróciłam do pracy 12 tygodni po urodzeniu. Z drugim dzieckiem wróciłam do pracy po 8 tygodniach.
Za każdym razem, kiedy wracałem do pracy, mój zapas mleka spadał. Pompa po prostu nie była dla mnie tak skuteczna - może dlatego, że nie wyzwala tego samego uwalniania oksytocyny. A może zawsze czułem się winny, zostawiając biurko do pompowania, więc odkładałem to tak długo, jak to możliwe. W każdym razie musiałem walczyć o każdą błogosławioną uncję mleka z moją dwójką ostatnich dzieci. Ale nie tym razem.
Odciągam pokarm, odkąd wróciliśmy do domu ze szpitala, przygotowując się na dzień, w którym on będzie musiał iść do przedszkola. I każdego ranka jestem zszokowany ilością mleka, które odciągam, nawet po karmieniu.
Bycie z moim trzecim dzieckiem dzień w dzień pozwoliło mi opiekować się nim na żądanie. A ponieważ karmienie piersią jest procesem napędzanym popytem, nie widziałem takiego samego spadku podaży mleka, jakiego doświadczyłem wcześniej dwa razy. Tym razem moja laktacja wzrosła wraz z rozwojem mojego dziecka.
Czas spędzony z dzieckiem również wzmocnił moje instynkty. Niemowlęta szybko rosną i zmieniają się. Dla mnie zawsze wydawało się, że to, co działało, aby uspokoić moje dzieci, zmieniało się co miesiąc i musiałem je poznać od nowa.
Tym razem, będąc z synem cały dzień każdego dnia, szybko zauważam drobne zmiany w jego nastroju lub zachowaniu. Niedawno wychwytywanie małych sygnałów w ciągu dnia doprowadziło mnie do podejrzenia, że ma cichy refluks.
Wizyta u pediatry potwierdziła moje podejrzenia: tracił na wadze, a winę za to ponosi refluks. Po rozpoczęciu leczenia zabrałem go z powrotem 4 tygodnie później na kontrolę. Jego waga wzrosła wykładniczo i wrócił do przewidywanej krzywej wzrostu.
Po raz pierwszy, odkąd zostałam mamą 7 lat temu, potrafię rozpoznać różne rodzaje płaczu. Ponieważ spędziłem z nim tak dużo czasu, mogę powiedzieć, co on komunikuje, o wiele łatwiej niż z moją pozostałą dwójką. Z kolei, gdy skutecznie odpowiadam na jego potrzeby, on szybciej się uspokaja i łatwiej się resocjalizuje.
Pomyślne karmienie i możliwość pomocy dziecku w uspokojeniu się, to dwa główne czynniki wpływające na postrzegany sukces jako nowa mama.
Urlop macierzyński jest tak krótki - a czasem nie istnieje - w naszym kraju. Nie mając czasu na wyleczenie, poznanie dziecka lub zapewnienie laktacji, wystawiamy mamy na fizyczną i emocjonalną walkę - w rezultacie mogą ucierpieć zarówno matki, jak i niemowlęta.
Więcej urlopu ojcowskiego
Nie jestem jedyną osobą w naszej rodzinie, która spędza więcej czasu z tym dzieckiem niż dwójka pozostałych. Mój mąż nigdy nie był w domu dłużej niż 2 tygodnie po przyniesieniu do domu dziecka i tym razem różnica w dynamice naszej rodziny jest wyraźna.
Podobnie jak ja, mój mąż miał czas, aby rozwinąć własną więź z naszym synem. Znalazł własne sztuczki uspokajania dziecka, które są inne niż moje. Nasz maluch rozjaśnia się, gdy widzi swojego tatę, a mój mąż jest pewny swoich zdolności rodzicielskich.
Ponieważ są ze sobą zaznajomieni, czuję się bardziej komfortowo oddając dzieciaka, kiedy potrzebuję chwili dla siebie. Pomijając ich szczególny związek, posiadanie dodatkowej pary rąk w domu jest niesamowite.
Mogę wziąć prysznic, dokończyć pracę, iść pobiegać, spędzić czas z dużymi dziećmi lub po prostu uspokoić zmęczony mózg w razie potrzeby. Mimo że mój mąż nadal pracuje w domu, pomaga tutaj, a moje zdrowie psychiczne jest przez to lepsze.
Elastyczność
A propos pracy w domu, opowiem o powrocie z urlopu macierzyńskiego podczas pandemii. Praca w domu z jednym dzieckiem na piersi, jednym na kolanach i trzecim proszącym o pomoc w nauce zdalnej to niemały wyczyn.
Ale wsparcie mojej firmy dla rodzin podczas tej pandemii było imponujące. To wyraźny kontrast od mojego pierwszego powrotu z urlopu macierzyńskiego, kiedy szef powiedział mi, że moja ciąża jest „powodem, by nigdy nie zatrudniać innej kobiety”.
Tym razem wiem, że jestem wspierany. Mój szef i zespół nie są zszokowani, gdy przerywa mi rozmowa z Zoomem lub odpowiadanie na e-maile o 20:30. W rezultacie wykonuję swoją pracę wydajniej i o wiele bardziej doceniam swoją pracę. Chcę wykonać najlepszą możliwą pracę.
W rzeczywistości pracodawcy muszą zdawać sobie sprawę, że praca - nawet poza pandemią - ma miejsce nie tylko w godzinach od 9 do 5. Pracujący rodzice muszą mieć elastyczność, aby odnieść sukces.
Aby pomóc mojemu dziecku zalogować się na zebranie klasowe, nakarmić dziecko, gdy jest głodne lub zająć się dzieckiem z gorączką, muszę być w stanie ukończyć pracę w kawałkach czasu między obowiązkami mamy.
Jako mama po porodzie elastyczność jest jeszcze ważniejsza. Niemowlęta nie zawsze pracują według ustalonego harmonogramu. Wiele razy podczas kwarantanny musieliśmy lub mój mąż odbierać telefony podczas podskakiwania z dzieckiem w ramionach… co ujawniło kolejne ważne odkrycie dla nas obojga.
Chociaż oboje pracujemy w pełnym wymiarze godzin w domu z dziećmi, ja, jako kobieta, bardziej akceptowalne jest prowadzenie interesów z dzieckiem na kolanach. Wciąż oczekuje się, że mężczyźni całkowicie odseparują swoje życie rodzinne od życia zawodowego.
Jestem żonaty z zaangażowanym tatą, który nie stroni od prowadzenia interesów, zajmując się dziećmi. Ale nawet on zauważył niewypowiedziane oczekiwanie i element zaskoczenia, kiedy jest praktycznym opiekunem chwili.
Nie wystarczy zaoferować elastyczność tylko pracującym mamom. Pracujący ojcowie też tego potrzebują. Sukces naszej rodziny zależy od udziału obojga partnerów. Bez tego domek z kart wali się.
Obciążenie fizyczne, psychiczne i emocjonalne związane z utrzymaniem całej rodziny w zdrowiu i szczęściu jest zbyt dużym ciężarem, aby mama mogła go znieść sama, zwłaszcza w okresie poporodowym.
Wsparcie
Myślę, że wyrażenie „potrzeba wioski, aby wychować dziecko” jest mylące. Początkowo wioska faktycznie wychowuje mamę.
Gdyby nie moja rodzina, przyjaciele, konsultanci laktacyjni, terapeuci dna miednicy, konsultanci snu, doule i lekarze, nie wiedziałbym niczego od początku. Wszystko, czego nauczyłem się jako mama, to bryłki pożyczonej mądrości, przechowywane w mojej głowie i sercu.
Nie myśl, że do trzeciego dziecka dowiesz się wszystkiego. Jedyna różnica polega na tym, że wiesz wystarczająco dużo, aby wiedzieć, kiedy poprosić o pomoc.
Nie inaczej jest w tym okresie poporodowym - nadal potrzebuję pomocy. Kiedy pierwszy raz miałam do czynienia z zapaleniem sutka, potrzebowałam konsultanta laktacyjnego i nadal pracuję z moim lekarzem i terapeutą dna miednicy. Ale teraz, gdy żyjemy w pandemii, większość usług, których potrzebowałem, przeszła do trybu online.
Usługi wirtualne to WYSŁANIE dla nowej mamy. Jak powiedziałem, dzieci nie zawsze współpracują zgodnie z harmonogramem, a wyjście z domu na spotkanie jest ogromnym wyzwaniem. Strzelaj, prysznic jest wystarczająco trudny. Nie wspominając o tym, że poczucie pewności siebie, aby prowadzić z dzieckiem, gdy brakuje Ci snu, jest uzasadnionym problemem wielu matek, które po raz pierwszy jeździły.
Byłem podekscytowany, widząc, jak rozszerzona wioska wsparcia przenosi się na platformę cyfrową, gdzie więcej mam będzie miało dostęp do pomocy, na jaką zasługują. Mam szczęście, że mieszkam w Denver w Kolorado, gdzie łatwo jest znaleźć wsparcie. Teraz, dzięki przymusowej cyfryzacji usług, mamy mieszkające na wsi mają taki sam dostęp do pomocy, jak ja w mieście.
Pod wieloma względami przysłowiowa wioska przeniosła się na wirtualną platformę. Ale nie ma wirtualnego substytutu dla naszej wioski najbliższej rodziny i przyjaciół. Rytuały związane z powitaniem nowego dziecka w owczarni nie są takie same na odległość.
Moim największym smutkiem był fakt, że moje dziecko nie spotkało jego dziadków, prababci, ciotek, wujków lub kuzynów, zanim schroniliśmy się na miejscu. Jest naszym ostatnim dzieckiem - rośnie tak szybko - a my mieszkamy 2000 mil od rodziny.
Nasza letnia podróż do naszych bliskich na Wschodnim Wybrzeżu miała obejmować zjazd, chrzest, urodziny i długie letnie noce z kuzynami. Niestety musieliśmy odwołać wycieczkę, nie mając pojęcia, kiedy będziemy mogli zobaczyć wszystkich w następnej kolejności.
Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo byłbym smutny, gdyby te rytuały zostały odebrane. To, co uważałam za oczywiste z innymi moimi dziećmi - spacery z babcią, pierwsza podróż samolotem, słuchanie, jak ciotki mówią o tym, jak wygląda nasze dziecko - są zawieszone na czas nieokreślony.
Tradycja witania dziecka służy też mamie. Te rytuały spełniają naszą pierwotną potrzebę zapewnienia naszym dzieciom bezpieczeństwa, miłości i ochrony. Kiedy nadarzy się okazja, będziemy pielęgnować każdy uścisk, każdą przeciętną zapiekankę i każdego kochającego dziadka jak nigdy dotąd.
Gdzie stąd idziemy
Mam nadzieję, że jako kraj możemy zastosować wiele lekcji wyniesionych z kwarantanny, dostosować nasze oczekiwania i zaprojektować lepsze doświadczenia poporodowe.
Pomyśl o korzyściach dla społeczeństwa, jeśli nowe matki otrzymają wsparcie. Depresja poporodowa dotyka prawie 22 procent nowych matek - jestem pewien, że spadłby znacznie, gdyby wszystkie mamy miały czas na dostosowanie się, wsparcie ze strony swoich partnerów, dostęp do usług wirtualnych i elastyczne środowisko pracy.
Wyobraź sobie, że rodziny miałyby zagwarantowane płatne urlopy, a powrót do pracy byłby stopniowym przyspieszaniem z możliwością pracy zdalnej w razie potrzeby. Wyobraź sobie, że moglibyśmy w pełni zintegrować naszą rolę mamy z naszą obecną karierą i życiem społecznym.
Młode mamy zasługują na szansę odniesienia sukcesu we wszystkich dziedzinach życia: jako rodzic, osoba i zawodowiec. Musimy wiedzieć, że nie musimy poświęcać zdrowia ani tożsamości, aby osiągnąć sukces.
Mając wystarczająco dużo czasu i odpowiedniego wsparcia, możemy na nowo wyobrazić sobie doświadczenie poporodowe. Kwarantanna pokazała mi, że jest to możliwe.
Rodzice w pracy: pracownicy pierwszej linii
Saralyn Ward jest wielokrotnie nagradzaną pisarką i zwolenniczką dobrego samopoczucia, której pasją jest inspirowanie kobiet do jak najlepszego życia. Jest założycielką aplikacji mobilnej The Mama Sagas i Better After Baby oraz redaktorką Healthline Parenthood. Saralyn opublikowała ebook The Guide to Survive Motherhood: Newborn Edition, uczyła Pilatesa przez 14 lat i oferuje wskazówki, jak przetrwać rodzicielstwo w telewizji na żywo. Kiedy nie zasypia przy komputerze, zobaczysz Saralyn wspinającą się po górach lub zjeżdżającą z nich na nartach z trojgiem dzieci.