Twoje słowa były opaską uciskową, która powstrzymywała mnie przed ciągłym krwawieniem.
Kiedy powiedziałeś, że zajmujesz się pomaganiem ludziom w prowadzeniu wspaniałego życia, przyznam, że śmiałem się z ciebie. Śmiałem się, ponieważ do tego momentu moje życie nie było niczym innym.
Znasz tę historię równie dobrze jak ja: wpadłem w wir uzależnienia, anoreksji i traumy.
W wieku dwudziestu kilku lat czułem się, jakbym przeżył kilka wcieleń w bólu. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do tego, że pomyślałam, że resztę życia przeżyję jako skorupa tego, czym mogłabym być.
Ale widziałeś poza muszlą i wyciągałeś światło ze mnie jak alchemia, jak delikatna magia.
Nie musiałeś rozbierać moich ścian. Zamiast tego sprawiłeś, że poczułem się na tyle bezpiecznie, żebym sam je zburzył, abym mógł spotkać się z tobą po drugiej stronie.
Nie wiedziałem, że to może się zdarzyć.
Twoje słowa były opaską uciskową, która powstrzymywała mnie przed ciągłym krwawieniem. Wszystko, co było bolesne, brzydkie i surowe, spotkało się z zaciekłą miłością i współczuciem.
Kiedy nie widziałem przyszłości, namalowałeś żywy obraz nocy w San Francisco, życia poza półką, na której stałem, i pomogłeś mi napisać historię od nowa.
Kiedy dotarłem na dno, twoja ręka zapewniła mnie, że nie ma ciemności, którą kiedykolwiek spotkałem sam.
Kiedy się zgubiłem, odwróciłaś mój wzrok, by zobaczyć jasne plamy wokół mnie, kierując mnie z powrotem do siebie.
Kiedy życie wydawało się udręką, pomogłeś mi dostrzec piękno w nudzie.
Kiedy świat był okrutny - i kiedy mój umysł też był - twoje pełne miłości słowa stały się tarczą, którą nosiłem na wojnę.
Myślałem, że muszę coś naprawić; nie ktoś, kto ma być kochany.
Ale podobnie jak pamięć mięśni, nauczyłem się kochać siebie, ponieważ sprawiłeś, że wydawało się to takie łatwe.
Przeprowadzam się za kilka tygodni, co oznacza, że nasza wspólna podróż stanie się bardziej osobną.
Nie byłam osobą, która nurkowałaby w zmiany, ale wyrosłam na to, by objąć zmieniające się wiatry, pozwalając im nieść mnie.
Ufam sobie.
Wiem teraz, że mogę sobie ufać, że będę sterował statkiem.
Smutek przechodzi w wdzięczność za każdym razem, gdy myślę o rozstaniu.
Wdzięczność, ponieważ to głębokie poczucie własnej wartości jest ogrodem, który razem zasadziliśmy.
Wdzięczność, ponieważ życie, które sobie zbudowałem - radosna i szalona przygoda - stało się możliwe dzięki narzędziom, które mi dałeś.
Wdzięczność, ponieważ nie ma nici w moim życiu, której byś nie dotknął i razem zamieniliśmy się w złoto.
Mozaika lekcji, które mi pozostały, to kompas, który będę trzymał blisko, prawdziwa północ, która zawsze wskaże mi kierunek przywróconej nadziei.
Lekcje takie jak: To odwaga, a nie doskonałość, sprawia, że świat jest lepszym miejscem. To współczucie dla siebie, a nie samodyscyplina, pomaga nam się rozwijać. To wrażliwość, a nie tylko żwir, czyni nas silniejszymi. To działanie, poruszanie się i rozwój - a nie „skończone”, „gotowe” i „skończone” - tworzą sensowne życie.
A co najważniejsze: to autentyczne połączenie, a nie samoobrona, pozwala nam w końcu wyleczyć się.
Kiedy życie było dla mnie karą, pomogłeś mi zobaczyć dary, które trzymałem w moich małych, przerażonych dłoniach.
Dar posiadania czasu na naukę, zdolność do zmiany i odporność na rozpoczęcie od nowa, tyle razy, ile potrzeba, aby zrobić to dobrze.
Dar przebywania tutaj wystarczająco długo, aby skrzyżować się z tobą. Dar niedoceniania ciebie.
(Myślę, że tym razem wszechświat ma rację, prawda?)
Patrząc wstecz, teraz rozumiem, że nie trzeba było mnie naprawiać ani ponownie składać. Nie byłam złamana; Nie pomyliłem się.
Wszystko, czego naprawdę potrzebowałem, to być widzianym.
Dziękuję za spotkanie.
Sam
Sam Dylan Finch jest pisarzem, praktykiem psychologii pozytywnej i strategiem medialnym z Portland w stanie Oregon. Jest głównym redaktorem działu zdrowia psychicznego i chorób przewlekłych w Healthline i współzałożycielem Kolektyw Queer Resilience, spółdzielnia coachingowa dla osób LGBTQ +. Możesz się przywitać Instagram, Świergot, Facebooklub dowiedz się więcej na SamDylanFinch.com.