Gniew. Udaremnienie. Beznadziejność. Rozpacz. Nie ma ani jednego słowa na tyle mocnego, by opisać moje uczucia, kiedy usłyszałem, że nasz cykl zapłodnienia in vitro został odwołany.
Poniższa historia pochodzi od pisarza, który zdecydował się pozostać anonimowy.
Po miesiącach oczekiwania byliśmy gotowi do rozpoczęcia kolejnego etapu naszej podróży płodności. Jak zwykle, tego ranka przyjechałam jasno i wcześnie do kliniki leczenia niepłodności na badanie krwi i randkę z moją ulubioną przezpochwową sondą USG.
Mój mąż dostarczył swoją próbkę, a ja czekałem na odebranie leków. W pewnym momencie klinika leczenia niepłodności podjęła bardzo trudną, ale niezbędną decyzję o zamknięciu wszystkich operacji z powodu COVID-19.
„Przykro mi”, powiedziała cicho pielęgniarka, „Wiem, że przyszedłeś dzisiaj, spodziewając się otrzymania leków, ale sytuacja szybko się zmienia i wstrzymujemy się z nowymi cyklami do odwołania”.
Wyszedłem z kliniki z niedowierzaniem, pozwalając łzom płynąć swobodnie, gdy szedłem do domu opustoszałymi już ulicami Toronto. Całe to oczekiwanie, cała nadzieja zostały nam odebrane w jednej chwili. Nawet wcześniej spłaciłam swoją kartę kredytową, wiedząc, że moje leki na niepłodność będą nas kosztować tysiące dolarów.
Po raz kolejny mój mąż starał się mnie pocieszyć, ale najwyraźniej czuł się bezradny. Zapłodnienie in vitro było naszym złotym biletem, sposobem, w jaki w końcu założyliśmy naszą rodzinę. Aby zmienić nasz nowy dom w prawdziwy dom. Zainwestowaliśmy wszystko w wykonanie IVF i teraz było to poza naszym zasięgiem. Stwierdzenie, że bezpłodność jest niesprawiedliwa, byłoby niedopowiedzeniem.
To nie było moje pierwsze doświadczenie z bezpłodnością
Emocjonalna kolejka niepłodności nie jest dla mnie czymś nowym. Właściwie to moja praca.
Jestem lekarzem medycyny naturalnej z silnym klinicznym naciskiem na niepłodność. Większość moich pacjentów sama aktywnie przechodzi cykle IVF, rozpaczliwie mając nadzieję, że te dwie różowe linie się pojawią.
Ściśle współpracuję z ich zespołem zajmującym się płodnością, przepisując suplementy i zmieniając styl życia, aby poprawić jakość ich jaj i nasienia. Wykonuję akupunkturę przed i po transferze zarodków, aby zwiększyć ich szanse powodzenia. Byłem świadkiem złamanych serc spowodowanych odwołanymi i nieudanymi cyklami IVF, negatywnymi testami ciążowymi i powtarzającymi się poronieniami.
Prawdopodobnie zastanawiasz się, dlaczego ktoś miałby wybrać moją pracę? Jestem też świadkiem całej radości i szczęścia. Nie ma nic bardziej wyjątkowego niż otwarcie wiadomości e-mail od pacjentki z informacją, że jest w ciąży. Czekam na dni, kiedy przyjdą do mojego gabinetu na wizytę kontrolną z guzem dziecięcym i kiedy w końcu spotkam ich noworodka. Nie zmieniłbym tego dla świata.
Mój mąż i ja próbowaliśmy zajść w ciążę od prawie roku. To czyni nas nowicjuszami w świecie płodności. Ze względu na rozpoznanie zespołu policystycznych jajników (PCOS) bardzo trudno jest nam począć w sposób naturalny.
Mój lekarz na szczęście od razu skierował nas do kliniki leczenia niepłodności. Wtedy zacząłem monitorowanie cyklu i leczenie lekiem Letrozol, aby wywołać owulację. Biorąc pod uwagę mój wiek, wskaźnik masy ciała (BMI) i wysoką rezerwę jajników, rokowanie było dobre. Klinika miała pewność, że zajdę w ciążę w ciągu 6 miesięcy.
Byliśmy podekscytowani tym kolejnym rozdziałem w naszym życiu. Wyobraziłam sobie, jak będziemy dzielić się wiadomościami z rodziną i przyjaciółmi na Boże Narodzenie. Ponieważ wielu naszych przyjaciół było w ciąży, wyobraziłam sobie, jak spędzimy następne lato na dworze na randkach z wózkami.
Niestety sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem. Po pięciu nieudanych rundach z Letrozolem, które oznaczały 5 miesięcy uderzeń gorąca i skrajnej utraty włosów, odbyła się wizyta kontrolna u naszego specjalisty od płodności. Wyjaśnił, że moje ciało jest bardzo odporne na owulację i nie reaguje zgodnie z oczekiwaniami na lek.
Chociaż widziałem, jak przydarzyło się to niektórym z moich pacjentów, nigdy nie przypuszczałem, że przydarzy się to nam. Podjęliśmy trudną decyzję o zrobieniu sobie przerwy i rozpoczęciu in vitro na wiosnę.
Gdybyśmy tylko wiedzieli, jak wiele może się zmienić w ciągu kilku miesięcy.
Skupiam się na tym, co mam pod kontrolą
Dla mnie najtrudniejszą częścią całej tej podróży do płodności był brak kontroli. Jest tak wiele rzeczy, na które nie masz wpływu, a globalna pandemia nie pomaga w tej sytuacji. Niepewność, czekanie, niewiedza potęgują tylko bieżące wydarzenia. Teraz nawet możliwość wykonania IVF jest poza moją kontrolą.
Kilka osób mówiło mi, żebym się po prostu „zrelaksował” i wykorzystał czas na „spróbować naturalnie”, bo kto wie, może tak się stanie! To tak, jakby myśleli, że praca w domu pod zamknięciem w magiczny sposób uczyni mnie płodnym.
Zaufaj mi, gdyby to było tak proste, jak po prostu relaks i seks, nie byłoby listy oczekujących na zapłodnienie in vitro. Zdaję sobie sprawę, że ta rada jest trafna, ale tylko pogarsza sprawę. Przypomina mi, że jakoś zawiodłam jako kobieta i że niepłodność to moja wina.
Jeśli masz przyjaciela lub członka rodziny przechodzącego terapię niepłodności, zachęcam do zachowania porady dla siebie. Zamiast tego zaoferuj im wirtualne ramię do płaczu. Umów się na rozmowę telefoniczną i po prostu posłuchaj. W tych trudnych czasach potrzebują Cię bardziej niż kiedykolwiek.
Nawet po miesiącach cotygodniowych sesji terapeutycznych wciąż powoli uczę się pozbywać się wstydu, winy i poczucia nieadekwatności. Nauczyłem się akceptować swoją sytuację i że są rzeczy, których nie mogę kontrolować. Jak powiedziałem sobie na początku tego wszystkiego, nie pozwolę, aby niepłodność zawładnęła moim życiem.
Zawsze staram się znaleźć dobrą stronę w każdej sytuacji. Ta nagła zmiana rutyny spowodowana COVID-19 dała mi rzadką okazję do ograniczenia pracy i skupienia się na samoopiece. Nie mogę kontrolować pandemii, ale mogę kontrolować, ile „Tiger King” oglądam w serwisie Netflix przed snem każdego wieczoru.
Dobra jakość snu, codzienny ruch i jedzenie większej ilości warzyw są w zasięgu mojej kontroli. Wykazano, że te proste, codzienne zachowania zdrowotne zwiększają wskaźniki sukcesu IVF.
Moje cotygodniowe sesje akupunktury, które służą jako świetne ujście stresu, zostały zastąpione codzienną medytacją, aż do ponownego otwarcia naszej kliniki. Nie wiem, kiedy zaczniemy in vitro, ale mam nadzieję, że nastąpi to w odpowiednim czasie.