Trudno jest zignorować presję internetu, aby mieć „produktywną pandemię”.
Kilka tygodni temu Glennon Doyle, jeden z moich ulubionych autorów, mówiąc o pandemii COVID-19, powiedział: „Wszyscy jesteśmy w tej samej burzy, ale także na różnych łodziach”.
Ta pandemiczna burza zmusiła miliony ludzi do dłuższych okresów izolacji, wielu po raz pierwszy w życiu. Jednak w przypadku społeczności osób cierpiących na choroby przewlekłe te ograniczenia kwarantanny ściśle odzwierciedlają wyzwania, które są częścią codziennego życia w przypadku chorób przewlekłych.
Ci, którzy nie znają „kwarantannowego stylu życia”, doświadczają teraz takich rzeczy, jak dystans społeczny, zwiększony niepokój o zdrowie, ograniczona zdolność do ćwiczeń i ograniczanie się do sprawowania tylko podstawowych czynności - z których wszystko jest normą dla wielu osób żyjących z przewlekłą chorobą.
Jednak to, co stało się oczywiste, to wyraźne różnice między tym, jak wygląda „zdrowy dom przez cały dzień” a „dom z przewlekłą chorobą przez cały dzień”.
Jako dwudziestokilkulatek, który od kilku lat jest w dużej mierze zmuszony do domu przez przewlekłą chorobę, trudno było patrzeć, jak moi zdrowi rówieśnicy spędzają czas w domu, żonglując projektami DIY, przygotowywaniem posiłków, wirtualnymi zajęciami fizycznymi, happy hours Zoom i długimi dniami pracy przed ekrany, a następnie imprezy oglądane w serwisie Netflix.
Chociaż wszyscy żeglujemy po burzy COVID-19, czasami wydaje się, że zdrowie innych pozwala im przepłynąć przez nią na w pełni wyposażonym jachcie, podczas gdy moje chroniczne dolegliwości sprawiają, że kołyszę się obok nich w nieszczelnej żaglówce, rozpaczliwie wylewając wiadra wody do utrzymać się na powierzchni.
Mój „dom przez cały dzień” jest wypełniony opieką zdrowotną. Nuda przekłada się na silne zmęczenie neuronalne i fizyczne, które utrudnia wykonywanie podstawowych zadań. Mój harmonogram jest wstępnie opracowywany i zmieniany z dnia na dzień, nawet z godziny na godzinę, aby napinać się do nieprzewidywalnych objawów i bólu, który sprawił, że pozostanie w domu stało się moją konieczną normą.
W dzisiejszych czasach, kiedy przewijam mój kanał mediów społecznościowych pełen wyzwań treningowych i zrzutów ekranu z Zoom call, trudno jest zwalczyć uczucie, że jestem jeszcze bardziej w tyle za moimi zdrowymi przyjaciółmi. Ciągle przypomina mi się, że to, co mogą zrobić w domu w 24 godziny, może zająć mojemu organizmowi dni, tygodnie, a nawet miesiące.
Dla każdej osoby cierpiącej na chorobę przewlekłą nie jest to sytuacja przejściowa, która zakończy się z chwilą zniesienia nakazów pobytu w domu. Nawet gdy świat zacznie wracać do „normalności” po ustąpieniu burzy COVID-19, nasze zdrowie nadal będzie wymagało, aby większość czasu spędzaliśmy w domu, samotnie, poświęcając się dbaniu o nasze ciało.
Chociaż wydaje się, że ja i moi rówieśnicy żyjemy obecnie w równoległych rzeczywistościach domowych, nasze życie nadal jest bardzo różne. Mając to na uwadze, porzuciłem próbę „nadążania” za innymi i zamiast tego skierowałem moją uwagę do wewnątrz, oferując sobie delikatne współczucie, gdy żegluję moją łodzią z jej specyficznym wyposażeniem przez tę burzę.
Zmiana perspektywy pomogła mi rozwinąć większy stopień wewnętrznego spokoju i uwolnić się od presji, by zrobić więcej, być więcej w tym czasie. Mam nadzieję, że te wskazówki również Ci pomogą.
Bądź dla siebie delikatny
Nauczenie się okazywania sobie współczucia może być najlepszym narzędziem do łatwiejszego pokonywania wyzwań. Życzliwość dla samego siebie jest jak bezpłatne przejście z głośnego, standardowego pokoju hotelowego z szorstką pościelą do luksusowego apartamentu na najwyższym piętrze.
Trudno jest zignorować presję internetu, aby mieć „produktywną pandemię”. Ciągłe komunikaty sugerujące, że powinieneś wyjść z tego czasu w najlepszej formie swojego życia, z nowym pobocznym zajęciem lub długą listą domowych projektów, łatwo wywołują myśli, że czujesz się mniej niż.
Ale co, jeśli twoim głównym celem w tym czasie było traktowanie siebie z jak największą życzliwością?
Ta intencja wymaga, abyś wszedł do środka, zrozumiał swoje potrzeby i nadał priorytet ich zaspokojeniu. Dla niektórych z nas oznacza to pozwolenie na załamania, a następnie ponowne składanie się w kółko przez cały dzień - tyle razy, ile potrzeba.
Ofiarowanie dobroci w walce i bólu może złagodzić rzeczy, które są ostre i spiczaste w twoim świecie. Jedyną osobą, która może naprawdę udzielić Ci pozwolenia, aby Twoje okoliczności były „OK”, jesteś Ty. Nie powoduje to, że cierpienie odejdzie, ale może zmniejszyć pokrętło, jak intensywnie je odczuwasz.
Odetnij porównanie i pozostań na swoim własnym torze kwarantanny
Współczucie dla samego siebie obejmuje również jak najczęstsze wypuszczanie porównań. Przez cały dzień przypominam sobie, że czas spędzony w domu nie oznacza tego samego dla wszystkich i dla sprawdzenia rzeczywistości moich myśli, gdy dryfują do porównania.
Pamiętaj, że każdy z nas nawiguje i doświadcza COVID-19 przez własny obiektyw wyjątkowych i indywidualnych okoliczności.
Odkryłem, że moją najlepszą drogą do wewnętrznego spokoju jest zaprzestanie patrzenia na inne łodzie i skupienie się na własnych.
Każdego dnia tworzę strukturę w oparciu o zestaw osobistych potrzeb, w których potwierdzam swoje osiągnięcia (nawet rzeczy tak małe, jak wstawanie z łóżka lub branie prysznica), nie starając się nadążyć za nikim innym.
Wyznacz wyraźne granice
Kwarantanna utrudniła mi wygodne przekraczanie granic mięśni.
Mając więcej wolnego czasu, moi zdrowi przyjaciele zastąpili spotkania towarzyskie w trybie osobistym Hangoutami online. Chociaż wielu z nich zrozumiało moją potrzebę ograniczenia osobistych spotkań - nie wszyscy rozumieli, że wydarzenia online również stanowią wyzwanie.
Nawet jeśli wydaje mi się to prawdą, przypominam sobie, że nie jestem złym przyjacielem, kiedy odrzucam zaproszenia Zoom lub nie odbieram telefonów.
Nic w pandemii nie ułatwiło mi spraw, które były dla mnie trudne przed kwarantanną. Chociaż może to być niewygodne, priorytetowe traktowanie potrzeb zdrowotnych nad potrzebami przyjaciół lub rodziny jest nadal kluczowym elementem zarządzania moją samoopieką.
Musiałem też pamiętać o swoich granicach, ponieważ cyfrowy świat został zalany zdalnymi zasobami do ćwiczeń, spotkań towarzyskich, edukacji i rozrywki.
To, że dostępnych jest więcej opcji, nie oznacza, że mogę obsłużyć więcej działań lub zobowiązań.
Aby uspokoić umysł, kiedy zajmuję się przemyśleniami i porównaniami, skupiam się na ustalaniu realistycznych, elastycznych oczekiwań, które mogą dopasować się do zmieniających się granic mojego ciała każdego dnia.
Podsumowując
To, co najbardziej pomogło mi w utrzymaniu mojej małej łódki na tych wzburzonych morzach, to okazywanie sobie współczucia i dobroci oraz chęć uszanowania moich potrzeb, ograniczeń i granic. Oferując sobie łagodność, akceptację i łaskę, mogłem dzielić się nimi swobodniej z przyjaciółmi i rodziną.
Mam najgłębszą nadzieję, że te sugestie mogą również pomóc Ci zachować równowagę i zachęcić do okazania sobie łaski i akceptacji, na które zasługujesz.
Natalie Sayre jest blogerką zajmującą się zdrowiem i zdrowiem, która dzieli się wzlotami i upadkami świadomego kierowania życiem z przewlekłą chorobą. Jej prace pojawiły się w różnych publikacjach drukowanych i cyfrowych, w tym w Mantra Magazine, Healthgrades, The Mighty i innych. Możesz śledzić jej podróż i znaleźć praktyczne wskazówki dotyczące stylu życia, jak dobrze żyć z chorobami przewlekłymi na jej Instagramie i stronie internetowej.