W czasie, gdy zdiagnozowano u mnie raka piersi z przerzutami, życie było dobre. Właśnie obchodziłem szóstą rocznicę ślubu i zdobyłem nagrodę za pracę. To był ekscytujący czas z wieloma kamieniami milowymi.
Ale kiedy mój zespół onkologiczny powiedział mi, że leczenie raka obejmie chemioterapię, a następnie radioterapię i wiele operacji, to świętowanie zniknęło.
Kiedy zdajesz sobie sprawę, ile czasu zajmie leczenie, jest to przytłaczające. Byłem przerażony. To dużo, przez co trzeba przejść, fizycznie i psychicznie.
Świętuj codzienne zwycięstwa. Pamiętaj, jesteś wojownikiem. Te małe codzienne zwycięstwa zamieniają się w tygodnie, a potem miesiące. Zanim się zorientujesz, minie rok. Spojrzysz wstecz i będziesz pełen podziwu dla siebie, gdy zdasz sobie sprawę, jak silny byłeś przez to wszystko.
Warto to uczcić
Kiedy słyszysz, że masz raka, czujesz się zamrożony. Wakacje, imprezy rodzinne i wszystko inne jest wstrzymane. Skoncentruj się teraz na leczeniu i poprawie.
Ale życie się nie skończyło. Będziesz musiał nie tylko zarządzać swoim leczeniem raka, ale także pracować, aby móc opłacać rachunki i dbać o swój dom i rodzinę.
Przechodzenie przez leczenie raka to dużo. Walczysz o swoje życie. Co więcej, musisz nadal zarządzać swoim codziennym życiem. Wszystko, co osiągniesz, jest warte świętowania. Warto to uczcić.
Po kilku tygodniach chemioterapii mam skrzep krwi w szyjnej z powodu mojego portu. Nie wiedziałem, czy będę w stanie poddać się leczeniu. Myśl o opuszczeniu leczenia wzbudziła we mnie wiele niepokoju. Bałem się, że jeśli pominę tydzień chemioterapii, mój rak się rozprzestrzeni.
Tak dobrze pamiętam ten uroczysty moment. Siedziałem w gabinecie onkologicznym, zakładając, że moja pielęgniarka powie mi, że moje leczenie zostało odwołane z powodu zakrzepu krwi. Ale drzwi się otworzyły i usłyszałem muzykę.
Pielęgniarka weszła do pokoju tańcząc. Złapała mnie za rękę i poprowadziła do tańca. Czas świętować. Moje rachunki wzrosły i byłem gotowy do chemii!
Podczas leczenia przestań, aby zastanowić się nad wszystkim, co zrobiłeś. Twoje ciało pracuje po godzinach, walcząc o swoje życie. Każde wykonane leczenie jest zwycięstwem. Świętowanie każdego małego zwycięstwa to sposób, w jaki przeszedłem przez 5 miesięcy chemii.
Świętuj, jak chcesz
Każdy jest inny. Dowiedz się, co sprawia Ci radość. Co (lub kto) może sprawić, że będziesz się uśmiechać w zły dzień?
Może to Twoje ulubione jedzenie, wycieczka na zakupy do ulubionego sklepu, spacer z psem lub udanie się w spokojne miejsce, takie jak plaża lub jezioro. Może chodzi o spotkanie z bliskim przyjacielem. To, co sprawia, że jesteś najszczęśliwszy, to sposób, w jaki powinieneś świętować.
Miałem dwa sposoby świętowania. Najpierw przed zabiegiem wychodziliśmy z mężem na lody lub deser.
Podczas chemii cały czas było mi gorąco. Pomiędzy uderzeniami gorąca, nocnymi potami i życiem na południu było zbyt gorąco. Potrzebowałem ulgi. Lody były dla mnie dużym pocieszeniem. Zawsze uwielbiałam lody, ale podczas kuracji stało się znacznie więcej.
Po obiedzie szliśmy z mężem do lokalnej lodziarni i zamawialiśmy najsmaczniejszy smak z menu. Pamiętam, jak dobrze było mieć coś tak pysznego i pocieszającego.
Po drugie, po leczeniu zatrzymywaliśmy się gdzieś w drodze do domu, aby zrobić zwycięskie zdjęcie. Ukończyłem kolejną rundę chemii!
Za każdym razem, gdy wracałem do domu z leczenia, mój mąż i ja zatrzymywaliśmy się na półmetku. Musieliśmy rozprostować nogi i skorzystać z toalety.
W połowie drogi do domu znajduje się na granicy Północnej i Południowej Karoliny - miejsce na I-95 o nazwie South of the Border. To taki klejnot.
Tradycją stało się zatrzymywanie się na tym za każdym razem, gdy wykonywałem zabieg, aby zrobić zdjęcie - deszcz lub słońce. Zdjęcia wysyłałem do mojej rodziny i przyjaciół, którzy modlili się za mnie.
Zdjęcie symbolizowało, że pokonałem kolejną rundę chemioterapii i jestem w drodze do domu. Zawsze miałam uśmiech na twarzy.
Znajdź kogoś, z kim możesz świętować
Kluczowym elementem świętowania jest posiadanie kogoś, kto będzie cię pociągał do odpowiedzialności. Będą dni, w których nie będziesz miał ochoty świętować i będziesz potrzebować kogoś, kto będzie cię pociągał do odpowiedzialności.
Był raz, kiedy w drodze do domu poczułem się tak źle, że nie mogłem pojąć, jak wysiadłem z samochodu. Ale mój mąż nalegał, żebyśmy zatrzymali się, żeby zrobić zdjęcie, więc teraz mamy zdjęcie, na którym siedzę w samochodzie na South of the Border, uśmiechając się.
Zmusił mnie do zrobienia zdjęcia i jest mi lepiej. Kiedy wróciliśmy do domu, czuliśmy się, jakbyśmy ukończyli wyzwanie i odnieśli zwycięstwo.
Dzięki zdjęciom moja rodzina i przyjaciele również mogli świętować ze mną. Mimo że fizycznie nie byli ze mną, wysyłali mi SMS-y z prośbą o aktualizacje i pytaniem, kiedy będę mógł wysłać zdjęcie.
Nie czułem się samotny. Czułem się kochany i celebrowany. Jeden przyjaciel powiedział mi nawet, jak bardzo to znaczy widzieć, że chociaż przeżywałem ciężki okres w moim życiu, wciąż mam uśmiech na twarzy. Powiedziała: „Zasługujesz na zabawę”.
Uroczystości przynoszą spokój podczas burzy
Nieoczekiwanie świętowanie przyniosło trochę stabilności i konsekwencji w chaosie raka. W dni leczenia miło było wiedzieć, że pomimo niepewności związanej z badaniami krwi, badaniami piersi i wszelkimi zmianami w moim planie leczenia, wiedziałam, że bez względu na to, co kiedyś zjem pyszne lody.
Świętuj, nawet jeśli myślisz, że nie ma co świętować. Był czas podczas chemioterapii, kiedy wyniki moich badań krwi wykazały, że moje ciało nie radzi sobie z leczeniem. Byłem sfrustrowany. Czułem się pokonany i jakoś się zawiodłem. Ale nadal świętowałem.
Świętowanie w ciężkie dni jest szczególnie ważne. Twoje ciało jest niesamowite. Ciężko pracuje, aby walczyć z rakiem. Świętuj swoje ciało!
Na wynos
Zawsze, gdy rozmawiam z kimś, kto jest świeżo zdiagnozowany, radzę wymyślić plan tego, jak chcą świętować, aby mieli na co czekać.
Leczenie raka wiąże się z dużą niepewnością. Posiadanie czegoś, na co można się doczekać - czegoś spójnego - jest pocieszające. To sprawia, że dni wydają mi się wykonalne. A jeśli mogę to zrobić, obiecuję ci, że ty też możesz.
Świętując po drodze małe zwycięstwa, przypomnisz sobie, jaka jesteś silna i odważna.
U Liz McCary zdiagnozowano raka piersi z przerzutami w wieku 33 lat. Mieszka w Columbia, S.C. z mężem i laboratorium czekolady. Jest wiceprezesem ds. Marketingu w międzynarodowej firmie zajmującej się nieruchomościami komercyjnymi.