Nie mogłem przestać myśleć o naturze istnienia. Wtedy zostałem zdiagnozowany.
„Jesteśmy tylko maszynami do mięsa poruszającymi się w kontrolowanej halucynacji” - powiedziałem. „Czy to cię nie przeraża? Kim jesteśmy w ogóle robić tutaj?"
"To znowu?" - zapytał mój przyjaciel z uśmiechem.
Westchnąłem. Tak ponownie. Kolejny z moich egzystencjalnych kryzysów, na zawołanie.
Martwienie się o całe „bycie żywym” nie było dla mnie niczym nowym. Od dzieciństwa miałem takie ataki lęku.
Jeden z pierwszych, jakie pamiętam, miał miejsce w szóstej klasie. Po otrzymaniu porady „Po prostu bądź sobą!” o jeden raz za dużo - warknąłem. Zdezorientowany kolega z klasy musiał mnie pocieszyć, gdy płakałem na placu zabaw, tłumacząc przez stłumiony szloch, że nie potrafię stwierdzić, czy jestem swoim „prawdziwym sobą”, czy tylko „udawaną wersją” siebie.
Zamrugała i zdając sobie sprawę, że straciła przytomność, po prostu zaproponowała: „Chcesz zrobić śnieżne anioły?”
Zostaliśmy umieszczeni na tej planecie z wieloma sprzecznymi wyjaśnieniami, dlaczego tu jesteśmy. Dlaczego nie Kręcę się? Zastanawiałem się. A dlaczego nie wszyscy inni?
Kiedy podrosłem, zauważyłem, że chociaż te egzystencjalne pytania mogą przychodzić i odchodzić w czyimś umyśle, zawsze wydawały się tkwić w moim
Kiedy jako dziecko dowiedziałem się o śmierci, to też stało się obsesją. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było napisanie własnego testamentu (który tak naprawdę sprowadzał się do instrukcji, które wypchane zwierzęta wejdą do mojej trumny). Po drugie, przestałem spać.
I pamiętam, nawet wtedy, marzyłem, żebym wkrótce umarł, żeby nie musieć żyć z powtarzającym się pytaniem, co stanie się później. Spędziłem godziny, próbując wymyślić wyjaśnienie, które mnie usatysfakcjonowało, ale wydawało mi się, że nigdy nie byłem w stanie tego zrobić. Moje ruminacje tylko pogorszyły obsesję.
Wtedy nie wiedziałem, że mam zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (OCD). Moje powtarzające się kryzysy były w rzeczywistości czymś, co jest znane jako egzystencjalny OCD.
Międzynarodowa Fundacja OCD opisuje egzystencjalne OCD jako „natrętne, powtarzające się myślenie o pytaniach, na które nie można odpowiedzieć i które mogą mieć charakter filozoficzny lub przerażający, lub jedno i drugie”.
Pytania zwykle dotyczą:
- sens, cel lub rzeczywistość życia
- istnienie i natura wszechświata
- istnienie i natura jaźni
- pewne egzystencjalne koncepcje, takie jak nieskończoność, śmierć czy rzeczywistość
Chociaż możesz napotkać takie pytania na zajęciach z filozofii lub w fabule filmów takich jak „Matrix”, osoba zwykle odsuwa się od takich myśli. Gdyby doświadczyli cierpienia, byłoby to chwilowe.
Jednak dla kogoś z egzystencjalnym OCD pytania pozostają. Cierpienie, które wywołuje, może całkowicie unieruchomić.
Aby poradzić sobie z cierpieniem tych powtarzających się „kryzysów egzystencjalnych” spowodowanych moim OCD, rozwinąłem szereg kompulsji
Spędzałem godziny na rozmyślaniach, próbując zwalczyć myśli poprzez wymyślanie wyjaśnień, mając nadzieję, że rozwiążę napięcie. Pukałem w drewno, ilekroć tak bardzo myśl o śmierci ukochanej osoby w nadziei, że jakoś temu „zapobiegnie”. Każdej nocy odmawiałem modlitwę przed snem, nie dlatego, że wierzyłem w Boga, ale jako zakład „na wszelki wypadek”, gdybym umarł we śnie.
Ataki paniki stały się częstym zjawiskiem, pogarszane przez małą ilość snu. I kiedy stawałem się coraz bardziej przygnębiony - kiedy moje OCD pochłaniało prawie całą energię psychiczną i emocjonalną, jaką miałem - zacząłem samookaleczać się w wieku 13 lat. Niedługo potem po raz pierwszy próbowałem popełnić samobójstwo.
Bycie żywym i bycie niezwykle świadomym własnego istnienia było nie do zniesienia. I nieważne, jak bardzo starałem się wydostać z tej przestrzeni nad głową, wydawało się, że nie ma ucieczki.
Naprawdę wierzyłem, że im szybciej umrę, tym szybciej będę mógł rozwiązać tę pozornie bezdenną udrękę egzystencji i życia pozagrobowego. Utknięcie na niej wydawało się absurdalne, a jednak nie różniło się to od pułapki na palec, im bardziej się z nią zmagałem, tym bardziej utknąłem.
Zawsze myślałem o OCD jako o dość prostym zaburzeniu - nie mogłem się bardziej mylić
Nie myłem wielokrotnie rąk ani nie sprawdzałem kuchenki. Ale miałem obsesje i kompulsje; tak się złożyło, że łatwiej było je zamaskować i ukryć przed innymi.
Prawda jest taka, że OCD mniej definiuje treść czyichś obsesji, a bardziej cykl obsesji i samouspokojenia (który staje się kompulsywny), który może doprowadzić kogoś do spirali w wyniszczający sposób.
Wiele osób uważa OCD za „dziwaczne” zaburzenie. W rzeczywistości może to być niesamowicie przerażające. To, co inni mogliby uważać za nieszkodliwe pytanie filozoficzne, wplątało się w moją chorobę psychiczną, siejąc spustoszenie w moim życiu.
Prawda jest taka, że niewiele rzeczy wiemy w życiu, aby być pewnym. Ale to też sprawia, że życie jest tak tajemnicze, a nawet ekscytujące.
To nie jedyny rodzaj obsesji, jaki miałem, ale był to jeden z najtrudniejszych do rozpoznania, ponieważ na pierwszy rzut oka może wydawać się typowym, łagodnym ciągiem myśli. Jednak gdy ten pociąg zjeżdża z torów, staje się on raczej problemem zdrowia psychicznego niż czysto filozoficznym.
Podczas gdy moje OCD zawsze będzie wyzwaniem, zdobycie większej wiedzy na temat OCD było częścią wzmacniającą leczenie
Zanim się zorientowałem, że mam OCD, uznałem moje obsesyjne myśli za prawdę ewangelii. Ale będąc bardziej świadomym tego, jak funkcjonuje OCD, jestem w stanie rozpoznać, kiedy się rozwijam, wykorzystywać lepsze umiejętności radzenia sobie i pielęgnować poczucie współczucia dla siebie, kiedy walczę.
W dzisiejszych czasach, kiedy mam pytanie „O mój Boże, wszyscy jesteśmy maszynami do mięsa!” w pewnym sensie jestem w stanie spojrzeć na sprawy z innej perspektywy dzięki połączeniu terapii i leków. Prawda jest taka, że niewiele rzeczy wiemy w życiu, aby być pewnym. Ale to też sprawia, że życie jest tak tajemnicze, a nawet ekscytujące.
Nauczenie się życia z niepewnością i strachem - i tak, możliwością, że to wszystko jest jakaś kontrolowana halucynacja, wymyślona przez nasze mózgowe komputery - to tylko część umowy.
Kiedy wszystko inne zawodzi, lubię sobie przypominać, że te same siły we wszechświecie, które przyniosły nam grawitację, nieskończoność i śmierć (i wszystkie te dziwne, przerażające, abstrakcyjne rzeczy) są również odpowiedzialny za istnienie The Cheesecake Factory oraz shiba inus i Betty White.
I bez względu na to, przez jakie piekło przechodzi mój mózg OCD, nigdy tego nie zrobię nie bądź wdzięczny za te rzeczy.
Sam Dylan Finch jest czołowym orędownikiem zdrowia psychicznego LGBTQ +, który zdobył międzynarodowe uznanie dzięki blogowi Let’s Queer Things Up!, które po raz pierwszy zyskały popularność w 2014 r. Jako dziennikarz i strateg medialny Sam publikował obszernie na tematy takie jak zdrowie psychiczne, tożsamość transpłciowa, niepełnosprawność, polityka i prawo i wiele innych. Wnosząc swoje połączone doświadczenie w dziedzinie zdrowia publicznego i mediów cyfrowych, Sam pracuje obecnie jako redaktor społecznościowy w Healthline.