Jako osoba adopcyjna w związku z osobą tej samej płci nigdy nie spodziewałam się, że trudno będzie odrzucić myśl o byciu w ciąży. Kiedy to zrobiłem, stanąłem twarzą w twarz z kilkoma surowymi prawdami na temat adopcji.
Bruce i Rebecca Meissner / Stocksy UnitedKiedy mój były i ja zaczęliśmy rozmawiać o powiększeniu rodziny, zdecydowaliśmy się najpierw spróbować inseminacji. Kiedy to nie zadziałało, przeszliśmy do adopcji.
Próbowaliśmy zajść w ciążę - na szczęście to nie tak, jak my nie próbować.
Partnerstwo z inną kobietą oznacza, że „próbowanie” jest zawsze zamierzone. Kiedy planujesz poczęcie w drodze inseminacji lub zapłodnienia pozaustrojowego, nie ma rozmów #oopsie, które prowadzą do: Nie wiem, kiedy i jak TO się stało!
Przeszukaliśmy książki potencjalnych dawców nasienia, a kiedy wylądowaliśmy na „tym”, zamówiliśmy jego nasienie i umówiliśmy się na niezbędne wizyty w klinice leczenia niepłodności.
Zdecydowaliśmy, że nasza pierwsza próba inseminacji odbędzie się samodzielnie, w naszym domu, ponieważ chcieliśmy stworzyć kochającą, romantyczną przestrzeń. Myśleliśmy, że pomoże to energetycznie temu procesowi.
Tak więc kąpiel została zaciągnięta, zapalono świece, w pobliżu znajdował się wibrator, i byliśmy gotowi na złagodzenie tego doświadczenia poprzez celowy - i powiem niezręczny - rytuał. Myślałem, że to będzie MAGICZNE, i oczywiście to zadziała. Pierwszy raz.
HA! Mieszkaliśmy wtedy w bungalowie z jedną łazienką i bardzo małą wanną. Mam 5'10 ”, a mój były partner ma 5'11” - więc dopasowanie się do jednej małej wanny nie wchodziło w grę.
Piekło, mnie Dopasowanie się do jednej małej wanny nie wchodzi w grę, chyba że czuję się cool, mając połowę ciała w wodzie, podczas gdy druga połowa marznie na świeżym powietrzu.
I chociaż zrobiliśmy wszystko, co uważaliśmy, że powinniśmy zrobić, nie zaszłam w ciążę. Nie tym razem… ani 8 dodatkowych razy, które próbowaliśmy. Musieliśmy zmienić plan, jeśli chcieliśmy powiększyć naszą rodzinę, bo zajście w ciążę w drodze inseminacji nie wchodziło już w grę.
Jeśli na początku ci się nie uda… spróbuj adopcji
Powinienem zaznaczyć, że jestem osobą dorosłą, która ma dwoje adoptowanego rodzeństwa, a teraz dwoje dzieci, które są adoptowane. ja miłość przyjęcie.
Oczywiście pomyślałem, że nie będę miał żadnych problemów z przyjęciem adopcji jako sposobu, w jaki dorastaliśmy w naszej rodzinie. Ale byłem w błędzie.
Uwolnienie myśli o zajściu w ciążę było o wiele trudniejsze, niż się spodziewałem. Padłem ofiarą społecznego przekazu dotyczącego wartości kobiety i ciąży.
W naszej kulturze kobiety w ciąży są wychwalane i umieszczane na piedestale - jeśli przedstawiają się jako „właściwy” typ kobiety w ciąży.
Robimy wspaniałe zdjęcia macierzyńskie, chwalimy kobiety w ciąży, które ciężko pracują, celebrujemy kobiety w ciąży, które ćwiczą i wykonują wszystkie czynności w ciąży. Mówimy o posiadaniu „własnego” dziecka - mini-ja.
To znaczy, Boże, spójrz na wszystkie posty na Instagramie kobiet ubranych jak ich niemowlęta.
W naszej kulturze wysyłamy wiadomość, że wybór bycia w ciąży podnosi twoją wartość na świecie. A kto, do diabła, nie chciałby czuć się godny?
Czułam się tak samo rozczarowana, jak ktokolwiek inny, kiedy zdałam sobie sprawę, że ciąża mi się nie wydarzy.
Ale byliśmy zdeterminowani, aby powiększyć naszą rodzinę, a adopcja była drogą, którą zaakceptowaliśmy. Tak zaczęła się nasza przygoda z adopcją.
Czy jesteś w stanie utrzymać przy życiu rybę betta?
Kiedy patrzę wstecz na proces adopcji - z całą papierkową robotą, wizytami domowymi, wywiadami; przeglądanie naszych sprawozdań finansowych i historii zatrudnienia; wywiady z przyjaciółmi - często zastanawiam się, dlaczego nikt nie zadał nam tego prostego, krytycznego pytania.
Myślę, że nasza populacja zmniejszyłaby się o miliony, gdyby rodziny testowe otrzymały przed urodzeniem dzieci.
Niezależnie od tego, zrobiliśmy WSZYSTKIE rzeczy, które możesz zrobić, gdy Twoje życie zostanie poddane mikroskopowi, aby ktoś inny mógł określić, czy pasujesz do rodzica. Upiekliśmy nawet ciasteczka, żeby nasz dom pachniał wyśmienicie, kiedy pracownik socjalny przyszedł na rozmowę i wizytę w domu.
Nie wszystkie adopcje są sobie równe
Będąc parą osób tej samej płci, więcej niż kilka agencji powiedziało nam, że nie powinniśmy nawet przyjmować adopcji.
Powiedziano nam, że „rujnujemy to wszystkim innym” (ten wciąż mnie wprawia w zakłopotanie) i że adopcja czarnego dziecka będzie jednym ze sposobów na zapewnienie, że zostaniemy szybko wybrani i nie będziemy musieli czekać zbyt długo.
Powiedziano nam, że gdybyśmy byli otwarci na adopcję czarnego mężczyzny, nasze szanse byłyby jeszcze większe, ponieważ trudniej byłoby je ustalić.
PROSZĘ przeczytać jeszcze raz to ostatnie zdanie.
Otrzymaliśmy przesłanie - głośne i wyraźne - że czarne niemowlęta płci męskiej i ogólnie czarne dzieci są trudniejsze do umieszczenia.
Jeszcze nie tak dawno w świecie prywatnej adopcji opłata za adopcję czarnego dziecka była w rzeczywistości niższa niż opłata za adopcję białego dziecka. Na szczęście taka praktyka już nie istnieje - przynajmniej nie w agencjach, z którymi współpracowaliśmy.
Cóż, zgodziliśmy się adoptować kolorowe dziecko. Właściwie to było bardziej jak o tak, bo wtedy (i nadal) nie obchodziło nas, jak wygląda nasza rodzina. Nie obchodziło nas, że nasza rodzina stanie się rodziną transrasową.
Z perspektywy czasu powinniśmy poświęcić więcej czasu na opiekę. Agencje, z którymi współpracowaliśmy, powinny poświęcić więcej czasu na edukowanie nas, co to naprawdę oznacza dla rodziny - a przede wszystkim dla czarnego niemowlęcia lub dziecka.
Kiedy mówimy o pracy, jaką należy wykonać w naszym kraju, aby zdemontować systemy rasistowskie, prywatne agencje adopcyjne, a także system pieczy zastępczej z pewnością mają przed sobą pracę.
To pochodzi od kogoś, kto naprawdę kocha i wierzy w adopcję i opiekę zastępczą. Jako białej kobiecie, która nie tylko została adoptowana, ale także powiększyła swoją rodzinę poprzez adopcję, trudno mi przyznać się do tej prawdy.
Uczenie się życia w niepewności
Zaczęliśmy więc proces oczekiwania. Czekaliśmy, czekaliśmy i czekaliśmy… i myślę, że o co chodzi.
W końcu połączono nas z kobietą w ciąży i planowaliśmy adoptować jej dziecko. Trzy tygodnie przed dostawą otrzymaliśmy wiadomość e-mail, że zmieniła zdanie.
To było to. To było zakończenie, które otrzymaliśmy po stworzeniu w naszych umysłach obrazu tego, jak będzie wyglądało nasze życie z nowym dzieckiem.
I wtedy zdałem sobie sprawę, że poluzowanie uścisku mojej wizji tego, jak będzie wyglądało to doświadczenie, jest koniecznością.
Nie mogłem przejść przez ten proces, dopóki nie ujawniłem niektórych - nie, większości - oczekiwań, które miałem podczas całej podróży adopcyjnej.
W końcu udało nam się dopasować. Było tak solidne, jak to tylko możliwe - co oznacza naprawdę nie ma solidnego gruntu, na którym można by stanąć. Ale jak wie większość (jeśli nie wszystkie) rodziny, które wybierają adopcję, nauczysz się znajdować oparcie na najbardziej niestabilnej powierzchni, a to po prostu musi wystarczyć.
Tak zaczęła się kolejna część podróży: rodzicielstwo.
Ponieważ wszechświat działa w tak fascynujący sposób, 3 lata później ponownie zanurzyliśmy się w adopcji.
Proces adopcji jest tak wyjątkowy, jak dzieci, które adoptujesz, więc odpuszczenie wcześniejszego doświadczenia jest kluczem do upewnienia się, że jesteś otwarty na wszystko, co stanie Ci na drodze podczas następnego doświadczenia.
Kiedy rozmawiam z rodzinami, które mają wadę poglądu, że MUSZĄ zajść w ciążę, aby się rozrosnąć, pytam ich: Jaki jest Twój ostateczny cel? Czy jest to ciąża? Przekazać DNA? A może po to, by - po prostu - powiększyć swoją rodzinę?
Jeśli to drugie, ważne jest, aby porzucić z góry przyjęte wyobrażenia o tym, jak może wyglądać założenie rodziny.
Musisz przyjąć prawdę: możesz podróżować do celu wieloma różnymi trasami, a zaakceptowanie tego pomoże złagodzić nierówności tej podróży.
reebbie Scheer jest mówcą, emcee, licytatorem świadczeń i strategiem ds. humoru, który mieszka w Denver w stanie Kolorado z dwójką dzieci. Debbie mówi na różne tematy, w tym trzeźwe życie, rodzicielstwo, adopcja międzyrasowa, GLBTQ +, żałoba i odporność, przywileje i zdrowie psychiczne. Kiedy Debbie nic nie mówi, nie podejmuje działań ani nie zbiera pieniędzy dla organizacji non-profit, można ją spotkać, jak zmusza swoje dzieci do wędrowania z nią w górach Kolorado.