Zwolnienie terapeuty może być po prostu zmianą w życiu, której potrzebujesz.
Zdrowie i dobre samopoczucie inaczej wpływają na życie każdego. To historia jednej osoby.
We wrześniu 2017 roku znalazłem się w pewnego rodzaju impasie. Po dwóch hospitalizacjach psychiatrycznych, trzech programach ambulatoryjnych, niezliczonych lekach i wielu terapiach byłam zagubiona. Czy przy całej tej ciężkiej pracy nie powinienem polepszać się?
Nie pomogło to, że mój ówczesny terapeuta na początku źle mnie zdiagnozował. Początkowo był pewien, że mam chorobę afektywną dwubiegunową. Wtedy było to zaburzenie osobowości typu borderline. Dopiero gdy zasięgnąłem drugiej opinii w klinice kryzysowej, dostałem prawidłową diagnozę: OCD.
Patrząc wstecz, moje zaburzenie obsesyjno-kompulsywne (OCD) powinno być oczywiste. Jeden z moich najbardziej zauważalnych kompulsji - w którym uderzałem w drewno wielokrotnościami trzech, ilekroć pomyślałem o czymś niepokojącym - występował kilka razy dziennie.
Właściwie we wrześniu pukałem do drewna 27 razy za każdym razem, gdy zostałem wyzwolony. A przy tak wielu wyzwalaczach moi sąsiedzi musieli pomyśleć, że mam wielu gości przybywających do mojego mieszkania.
W rzeczywistości jednak nie urządzałem przyjęcia z przyjaciółmi wchodzącymi i wychodzącymi z mojego miejsca. Źle się czułem.
I to nie tylko w moim mieszkaniu. Było wszędzie, gdzie poszedłem. Zawstydzony swoimi kompulsjami, zacząłem pukać w drewno za plecami, mając nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Każda rozmowa stawała się polem minowym, próbując przejść przez interakcję bez potknięcia się o drut w moim mózgu, który wywołał moje OCD.
Kiedy to się zaczęło, nie wydawało się, że to taka wielka sprawa. Zacząłem od cyfry trzy, która była wystarczająco dyskretna. Ale gdy mój niepokój się pogorszył, a mój przymus stał się mniej kojący, mnożył się, gdy próbowałem to zrekompensować. Trzy, sześć, dziewięć - zanim się zorientowałem, zbliżałem się do 30 uderzeń.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że coś musi dać. Pomysł stukania w drewno 30 razy, w kółko przez cały dzień, był dla mnie nie do zniesienia. Problem polegał na tym, że nie wiedziałem, co innego mam zrobić. Dopiero niedawno zdiagnozowano OCD, wciąż było to dla mnie nowością.
Więc zadzwoniłem wtedy do swojego terapeuty, pytając go, co powinienem zrobić. Spokojnym i opanowanym głosem zapytał po prostu: „Czy próbowałeś medytować?”
Ta rada była co najmniej lekceważąca.
Co gorsza, nie wspomniał, że im bardziej angażujesz się w swoje kompulsje, tym gorsze stają się twoje obsesje - i tak cykl się toczy. Słyszałem zdziwienie w jego głosie, kiedy wyjaśniłem, jak bardzo byłem zdezorientowany. „Musisz powstrzymać swoje kompulsje” - poinstruował mnie.
W tym momencie mogłem rzucić telefonem komórkowym o ścianę. ja wiedział Musiałem przestać. Problem polegał na tym, że nie wiedziałem jak.
Przy niewielkim wsparciu moje kompulsje nie tylko się pogorszyły - wraz z ciągłym cyklem OCD moje obsesje stawały się coraz bardziej przygnębiające, co prowadziło do coraz większej depresji.
Co jeśli zostawię otwarte okno, a mój kot przebije się przez ekran i spadnie na śmierć? A co, jeśli pewnego wieczoru straciłem rozum i udusiłem partnera na śmierć, zadźgałem kota albo skoczyłem z dachu naszego budynku? A jeśli powodem, dla którego lubię prawdziwą zbrodnię, był fakt, że jestem potajemnie tworzonym seryjnym mordercą? A jeśli moja tożsamość płciowa nie była tym, czym myślałem, że jest?
A jeśli naprawdę kochałem swojego psychiatrę, a nasz niewłaściwy związek oznaczał, że nie będę mógł go już widzieć? A jeśli stracę kontrolę, wepchnę obcego przed pociąg i skończę w więzieniu na resztę życia?
Tysiąc razy dziennie zadawałem partnerowi pytania, które wydawały się dziwaczne, mając nadzieję, że stłumią moje obawy. (Później dowiedziałem się, że to również był przymus znany jako „szukanie pewności”).
"Czy myślisz, że kiedykolwiek bym cię zabił?" Zapytałem pewnej nocy. Po siedmiu latach bycia razem Ray przyzwyczaił się do tej linii absurdalnych pytań. „Dlaczego zamierzasz?” odpowiedzieli z uśmiechem.
Dla wszystkich innych moje obawy wydawały się po prostu absurdalne. Ale dla mnie wydawały się bardzo, bardzo prawdziwe.
Kiedy masz OCD, obsesje, które są przeciwieństwem wszystkiego, czym jesteś, nagle stają się bardzo realne. Byłem w 99 procentach pewien ich absurdu, ale ten 1 procent wątpliwości trzymał mnie na chomikowym kole paniki, która wydawała się nie mieć końca. Tak się nie stało wydać się jak ja… ale co jeśli, w głębi duszy, to była prawda?
„A co, jeśli” jest rdzeniem zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego. To mantra OCD. A gdy zostanie pozostawiony samemu sobie, może szybko i szybko cię zniszczyć.
Wiedziałem, że ten stan ciągłego strachu jest nie do utrzymania. Postanowiłem więc zrobić coś odważnego: zwolniłem terapeutę
Przynajmniej dla mnie było to odważne, ponieważ lęk przed (potencjalnie) obrażeniem terapeuty trzymał mnie w niewoli przez dłuższy czas. Ale kiedy powiedziałem mu, że muszę znaleźć innego terapeuty, zrozumiał, zachęcając mnie do zrobienia tego, co uważam za najlepsze dla mojego zdrowia psychicznego.
Wtedy tego nie wiedziałem, ale ta decyzja zmieniłaby wszystko dla mnie.
Mój nowy terapeuta, Noah, był pod wieloma względami przeciwieństwem mojego poprzedniego terapeuty. Noah był ciepły, przystępny, przyjazny i zaangażowany emocjonalnie.
Opowiedział mi o swoim psie, Tulipanie, i śledził wszystkie odniesienia do moich programów telewizyjnych, nieważne jak niejasne - zawsze czułem pokrewieństwo z Chidi od Dobre miejsce, który, jestem przekonany, ma również OCD.
Noah miał również orzeźwiającą otwartość - zrzucając „bombę atomową” więcej niż jeden raz - co sprawiało, że nie czuł się jak odległy i oderwany doradca, ale jak godny zaufania przyjaciel.
Dowiedziałem się również, że on, podobnie jak ja, był osobą transpłciową, co oferowało wspólne zrozumienie, które tylko wzmocniło nasz związek. Nie musiałem wyjaśniać, kim jestem, ponieważ on poruszał się po świecie w bardzo podobny sposób.
Nie jest łatwo powiedzieć „Obawiam się, że zostanę seryjnym mordercą” komuś, kto jest zasadniczo obcy. Ale w jakiś sposób z Noem te rozmowy nie wydawały się takie przerażające. Poradził sobie z całym moim absurdem z gracją i poczuciem humoru, a także z prawdziwą pokorą.
Noe stał się strażnikiem wszystkich moich tajemnic, ale co więcej, był moim najgorętszym orędownikiem w walce o odzyskanie mojego życia
OCD w żadnym wypadku nie był jego specjalnością, ale kiedy nie był pewien, jak mnie wesprzeć, poszedł na konsultację i został skrupulatnym badaczem. Dzieliliśmy się badaniami i artykułami, dyskutowaliśmy o naszych odkryciach, wypróbowywaliśmy różne strategie radzenia sobie i razem dowiadywaliśmy się o mojej chorobie.
Nigdy nie widziałam terapeuty, który posunąłby się tak daleko, aby stać się ekspertem nie tylko w moim zaburzeniu, ale także po to, aby zrozumieć - od wewnątrz i na zewnątrz - jak to się konkretnie objawiało w moim życiu. Zamiast pozycjonować się jako autorytet, podszedł do naszej pracy z ciekawością i otwartością.
Jego gotowość do przyznania się do tego, czego nie znał i do namiętnego zbadania każdej możliwej opcji, przywróciła mi wiarę w terapię.
Kiedy razem rozwiązywaliśmy te wyzwania, a Noah wyprowadzał mnie poza moją strefę komfortu tam, gdzie było to potrzebne, mój OCD nie był jedyną rzeczą, która uległa poprawie. Uraz i stare rany, które nauczyłem się lekceważyć, swobodnie wypływały na powierzchnię, a my również żeglowaliśmy po wzburzonych, niepewnych wodach.
Od Noego dowiedziałem się, że bez względu na wszystko - nawet w moim najgorszym miejscu, w całej mojej rozpaczy, bałaganie i bezbronności - wciąż jestem wart współczucia i troski. A kiedy Noe modelował, jak wygląda ten rodzaj dobroci, zacząłem patrzeć na siebie w tym samym świetle.
Na każdym kroku, bez względu na to, czy był to zawód miłosny, nawrót choroby, czy smutek, Noah był liną ratunkową, która przypominała mi, że jestem o wiele silniejsza, niż myślałem.
A kiedy byłem na końcu mojej liny, rozpaczając i zataczając się od utraty transgenderowej przyjaciółki do samobójstwa, Noah też tam był
Powiedziałem mu, że nie jestem już taki pewien, czego się trzymam. Kiedy toniesz we własnym żalu, łatwo jest zapomnieć, że warto żyć.
Noah jednak nie zapomniał.
„Jestem dosłownie dwa razy od Ciebie starszy, a jednak? Jestem więcjasne, że masz wspaniały strój, który powinieneś założyć, mgła San Francisco wpadająca tuż po zachodzie słońca i muzyka taneczna dochodząca z jakiegoś klubu, w którym powinieneś się zatrzymać, Sam. Albo cokolwiek jest dla ciebie wspaniałym odpowiednikiem ”- napisał do mnie.
„Pytałeś na kilka różnych sposobów, dlaczego wykonuję tę pracę i dlaczego wykonuję tę pracę z tobą, tak?” on zapytał.
"Dlatego. Jesteś ważny. Jestem ważny. Jesteśmy ważni.Małe, błyszczące dzieciaki, które się pojawią, są ważne, a małe, błyszczące dzieciaki, których nie mogliśmy zostać, [były] ważne ”.
Błyszczące dzieciaki - queerowe i transpłciowe dzieci, takie jak ja i Noah, które olśniewały całą swoją wyjątkowością, ale walczyły w świecie, który ich nie mógł powstrzymać.
„W kółko słyszymy, że [osoby LGBTQ +] nie istnieją i że nie powinniśmy istnieć. Tak więc, kiedy odnajdujemy drogę przez okropność świata, który chce nas zmiażdżyć… jest niezwykle ważne, abyśmy robili wszystko, co w naszej mocy, aby przypomnieć sobie i sobie nawzajem, że musimy po prostu tu zostać ”- kontynuował.
Jego przesłanie jest kontynuowane iz każdym słowem - mimo że nie mogłem zobaczyć twarzy Noego - czułem głębokie studnie empatii, ciepła i troski, które mi oferował.
Było już po północy i pomimo tego, że właśnie doświadczyłem utraty mojego najlepszego przyjaciela w najgorszy możliwy sposób, nie czułem się taki samotny.
"Głębokie oddechy. [I] więcej kotów ”- napisał na końcu swojej wiadomości. Oboje mamy głęboką miłość do zwierząt i on wie dużo o moich dwóch kotach, Pancake i Cannoli.
Mam te wiadomości zapisane jako zrzut ekranu na moim telefonie, więc zawsze pamiętam noc, w której Noah - na wiele sposobów - uratował mi życie. (Czy wspominałem? On jest terapeutą online. Więc nigdy mnie nie przekonasz, że to nie jest skuteczna forma terapii!)
Dziś moje życie nie wygląda tak, jak rok temu. Podstawowa różnica? Jestem szczęśliwy i podekscytowany, że żyję
Mój OCD jest niesamowicie dobrze zarządzany, do tego stopnia, że często zapominam, jak to było, gdy rządziło moim życiem.
Noah pomógł mi nie tylko ćwiczyć samoakceptację, ale także stosować różne techniki terapeutyczne - takie jak terapia ekspozycyjna i terapia poznawczo-behawioralna. Noah pomógł mi uzyskać dostęp do skuteczniejszych leków i rozwinąć lepsze procedury i systemy wsparcia, które pozwoliły mi się rozwijać.
Nadal jestem zszokowany tym, jak wiele się zmieniło.
Pamiętam, jak mój poprzedni psychiatra prosił mnie o ocenę mojego lęku i nigdy nie było to mniej niż osiem (najwyżej dziesięć). W dzisiejszych czasach, kiedy zgłaszam siebie, z trudem przypominam sobie, kiedy ostatnio w ogóle byłem niespokojny - w rezultacie byłem w stanie zmniejszyć o połowę ilość przyjmowanych leków psychiatrycznych.
Mam teraz pracę na pełny etat, którą absolutnie kocham, jestem całkowicie trzeźwa i prawidłowo zdiagnozowano u mnie OCD i ADHD, co poprawiło jakość mojego życia ponad to, co kiedykolwiek wydawało mi się możliwe .
I nie, jeśli się zastanawiasz, nie zabiłem nikogo przypadkiem ani nie zostałem seryjnym mordercą. To się nigdy nie wydarzyło, ale OCD to dziwne i podstępne zaburzenie.
Noah nadal jest moim terapeutą i prawdopodobnie przeczyta ten artykuł, ponieważ oprócz bycia klientem i terapeutą oboje jesteśmy niesamowicie zapalonymi zwolennikami zdrowia psychicznego! Z każdym nowym wyzwaniem, które napotykam, jest stałym źródłem zachęty, śmiechu i rozsądnych wskazówek, które zapewniają mi stabilność.
Zbyt często może być kuszące, by po prostu zrezygnować i zaakceptować nieodpowiedni poziom wsparcia. Nauczyliśmy się nigdy nie kwestionować naszych klinicystów, nie zdając sobie sprawy, że nie zawsze są oni w odpowiednim stanie (lub odpowiednim okresie).
Dzięki wytrwałości możesz znaleźć takiego terapeuty, jakiego potrzebujesz i którego jesteś godny. Jeśli czekasz na pozwolenie, pozwól mi być pierwszym, który ci je udzieli. Możesz „zwolnić” swojego terapeutę. A jeśli może to poprawić twoje zdrowie, nie ma powodu, żeby tego nie robić.
Weź to od kogoś, kto wie: nie musisz godzić się na nic mniej niż to, na co zasługujesz.
Sam Dylan Finch jest czołowym orędownikiem zdrowia psychicznego LGBTQ +, który zdobył międzynarodowe uznanie dzięki swojemu blogowi, Let's Queer Things Up!, które po raz pierwszy zyskały popularność w 2014 r. Jako dziennikarz i strateg medialny Sam publikował obszernie na tematy takie jak zdrowie psychiczne, tożsamość transpłciowa, niepełnosprawność, polityka i prawo i wiele innych. Wnosząc swoje połączone doświadczenie w dziedzinie zdrowia publicznego i mediów cyfrowych, Sam pracuje obecnie jako redaktor społecznościowy w Healthline.